Twórcy: Iginio Straffi, Brian Young
Gatunek: Fantasy
Produkcja: Wielka Brytania, Włochy
Na wstępie zaznaczę, że nie oglądałam kreskówki, którego serial jest
adaptacją. Także nie wypowiem się na temat tego, co jest zgodne z
oryginałem, a co inwencją twórców. Sądzę jednak, że główny zamysł
zmieniony nie został. Przeznaczenie. Saga Winx to świetna produkcja.
Bardzo tajemnicza i mroczna, ale i lekka jednocześnie. Mnie się
niesamowicie spodobała i nie mogę się doczekać kolejnych sezonów.
Zapraszam na recenzję :)
Akcja serialu skupia się na kilku młodych ludziach, którzy są z
różnych wymiarów i wspólnie uczęszczają do szkoły. W Alfei uczą
się rzecz jasna magii. Początkowo nic nie zapowiada zagrożenia, z
jakim będą musieli zmierzyć się uczniowie. Są zatem uczeni
powolnym tempem wszystkiego, co muszą wiedzieć. Od podstaw,
krok po kroku. Choć wiadomo, że więcej dowiadują się od siebie
nawzajem niż od nauczycieli. ;) Sielanka jednak nie trwa długo, co do
upadłego próbuje ukryć dyrekcja. Alfea zamienia się w jedno wielkie
pole bitwy, powiązane z tajemnicami przeszłości. Przyznam, że te oba
obszary bardzo wiele łączy, oddziałują na siebie i to też jest jeden z
plusów Winx.
Twórcom idealnie udało się stworzyć nastrój tajemnicy. Widz
dowiadywał się wielu rzeczy dopiero z bohaterami, był
zaangażowany. Mroku dodawały również ciemne kolory, zdawkowe
dialogi. Chwilami ciężko było ogarnąć, o co chodzi i po której należy
stanąć stronie. Przyznam, że po całości nadal nie potrafię tego
jednoznacznie ocenić. I to jest siła tego serialu. Obok tej
tajemniczości mamy także tajemnicę związaną z prawdziwym
pochodzeniem Bloom, ale o tym napiszę niżej.
Główne bohaterki to przedstawicielki różnych mniejszości.
Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że każda reprezentuje jakąś
niezauważaną lub dyskryminowaną grupę. Moje serce totalnie podbiła
Terra. Dziewczyna z nadwagą, która nie ujawnia jakichś większych
kompleksów w związku ze swoim wyglądem. Jest w miarę pewna
siebie, rozgadana, ekstrawertyczna. Fajna dziewczyna. Jej niejako
przeciwieństwem jest Bloom - introwertyczna, inna, szukająca siebie i
swojego miejsca.
Będę powtarzała milion razy, że jestem zachwycona tą całą magiczną
otoczką. Fantastycznie udało się twórcom nie iść schematami i
pokazać coś fajnego. Trochę nieoczywista magia, jej nauka, ciekawe
magiczne zdolności, które mają wpływ na całe życie. Lub odwrotnie,
bo to raczej od życia te moce są zależne. Alfea była zwykłą szkołą
przez kilkanaście lat, uczniowie uczyli się używać i panować nad
swoimi magicznymi zdolnościami, ale nie mieli szansy użyć ich w
praktyce. Do czasu. Okoliczności, choć jak się okazuje nie
zewnętrzne, postawiły ich w obliczu totalnego sprawdzenia swoich
umiejętności. Sprawdzenia się w boju. I trzeba przyznać, że jakoś z tej
próby wybrnęli.
Ulubione postacie:
Stella - z opisu oryginału wynika, że to raczej płytka bohaterka. W
serialu zaś jest jedną z moich ulubionych. W konflikcie sama ze sobą,
ze światem i z matką. W pewnym kryzysie i rozdarciu pomiędzy tym,
czego chce, a co musi i powinna. Nie jest zła, bardziej pogubiona.
Ostatecznie zaprzyjaźnia się z resztą bohaterek, pokazuje swoją
prawdziwą twarz i staje po właściwej stronie.
Beatrix - dziewczyna zafiksowana na punkcie historii, która naprawdę
wierzy w to, co robi. Można różnie oceniać, ale jej determinacja,
walka o prawdę i sprawiedliwość jest godna podziwu. Oczywiście,
zostałą mocno zmanipulowana, jednak odwaga, z jaką zabrała się za
realizację planu, jest niesamowita.
Bloom - już o tym pisałam. Przedstawicielka ludzi, którzy czują, że
nie pasują i próbują coś z tym zrobić. Bloom to idealny przykład
bohaterki poszukującej i odnajdującej, ale jeszcze bardziej pogubionej
w nowej rzeczywistości.
Kim są Spaleni i o co im chodzi? Dlaczego nagle się uaktywnili?
Czego lub kogo szukają? Jakie naprawdę stanowią zagrożenie? Moim
zdaniem nie do końca poznaliśmy odpowiedzi na te pytania. Jeszcze
nie. Wiemy tylko, że są mega niebezpieczni. No jakby takie jest
założenie podobnych seriali, nie? Wiemy też, że celowo zostali
uwolnieni, by sprawdzić potencjał Bloom, a więc są z nią powiązani i
w kolejnych sezonach zapewne będzie niezły armagedon. Podoba mi
się ten zamysł.
Niefajnie być wybrańcem - chciałoby się powiedzieć o przesłaniu
Winx. I coś w tym jest. Bo tu ukazano ludzką stronę magicznych
zdolności. Są problematyczne, nawet bolesne, sprawiające, że ludzie
nie mają kontroli nad swoim życiem. Czasem płaci się wysoką cenę
za takie zdolności.
Ciężko jest oceniać wybory bohaterów. Każdy z nich ma swoje racje,
każdy z nich wierzy, że robi dobrze. Wie, że stoi po właściwej stronie.
Bloom ostatecznie rozumie, jakie decyzje powinna podejmować i co
jest słuszne. Ale czy słuszne tak do końca? Na razie chyba w 100%
tego nie wiemy.
Ogromnym plusem serialu jest szybkie tempo, zaskakujące zwroty
akcji. Nie ma nudy, w każdym wątku coś się dzieje. Coś przybliża nas
lub oddala od poznania prawdy. Dostajemy szczątki i właściwie
podążamy razem z bohaterami.
Dubbing wyszedł świetnie. Kilka znanych głosów, które przez lata
zmieniły się tak, że ciężko było mi je rozpoznać. Chociaż głosy, które
mieli pierwszy Zane i Charlotte w H2O rozpoznałam niemal od razu.
:D W każdym razie dla mnie ten rynek jest już nieco nieznany, więc
udało mi się odkryć pewne perełki. Fajnie, że mamy młodych i
utalentowanych aktorów w tym zakresie. :)
Finał mnie zaskoczył. Generalnie wszystko zakończyło się
pozytywnie. Na marginesie, szacun dla rodziców Bloom, że ogarnęli i
zaakceptowali, kim jest ich córka. Dość niestandardowe rozwiązanie,
ale bardzo fajne. Pozbycie się dyrektorki, przejęcie władzy w szkole
przez Rosalind, aresztowanie Silvy i powrót rzekomo zmarłego
Andreasa. Co będzie dalej? Sama jestem ciekawa. Na pewno trudne
chwile czekają Skya, choć ja bardzo nie trafię wątków romantycznych
w takich produkcjach, to liczę na jakieś wsparcie ze strony Bloom.
Zobaczymy wkrótce, co się wydarzy. Oby tylko kolejna seria
dorównała poziomem tej.
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz