Reżyseria: Łukasz Palkowski
Scenariusz: Krzysztof Rak
Gatunek: Biograficzny, Dramat
Produkcja: Polska
Bogowie to film oparty na faktach. A ja takie uwielbiam. Tym razem
zaglądamy za kulisy życia polskiego kardiochirurga - Zbignewa
Religi, który uparł się dokonać pierwszego w Polsce przeszczepu
serca. Film to zapis starań, ogromnej determinacji, walki i
wątpliwości. Trudna droga do sukcesu. I przyznam, że po seansie
mam jeszcze większy szacunek do ludzi, którzy jako zawód wybrali
sobie służbę drugiemu człowiekowi. Zapraszam na recenzję Bogów. :)
Nie mam wątpliwości, że lekarze przedstawieni w filmie Bogowie
byli ludźmi totalnie oddanymi swojej pracy. Można nawet odnieść
wrażenie, że prywatnie płacili za to zaangażowanie sporą cenę.
Określenie fanatycy z pewnością jest zbyt mocne, ale pewną fiksację,
sfokusowanie na cel dało się zobaczyć. Sława, tytuły, laury, sukcesy i
niezwykła chęć służenia ludziom oraz przyszłym pokoleniom.
Właśnie takich lekarzy trzeba było kiedyś, ale również teraz. W tych
niełatwych czasach.
Czy Zbigniew Religa był szaleńcem? Trudno powiedzieć. Chciał
wprowadzić Polskę w świat Zachodu. W czasach komunizmu.
Narażając się władzy. Odwaga. Miał cel i dążył do niego za wszelką
cenę. Nie zrażały go porażki. Trzeba próbować. Do skutku. Mimo
wszystko. Ważnym aspektem misji wybitnego lekarza są ludzie,
których spotkał na swojej drodze. Jedni pukali się w głowę, inni
zdecydowali się iść za nim. Ambitni i wierzący w to, co robią.
Pierwszy przeszczep serca? Serca? ,,Serce w Polsce to relikwia". Mur
do pokonania ogromny, ale Bogowie pokazują, że jak się chce, to
można. Jeśli to jest szaleństwo... No więcej takich wariatów bam
potrzeba. Może służba zdrowia wyglądałaby inaczej?
Myślę, że Religa miał w sobie chęć dokonania czegoś wielkiego,
znaczącego. Nie wystarczyło mu zwykłe leczenie ludzi, chciał czegoś
więcej. On był wręcz zaślepiony tym, czego chciał dokonać.
Podporządkował swoim pragnieniom wszystko. Rodzinę, znajomości,
przyjaźnie, reputację. W pewnych momentach było mi bardzo żal
żony bohatera. Niemal zawsze w cieniu, na drugim planie. Bo ambicje
i plany męża były na pierwszym miejscu. Bo on chciał, musiał.
Niezwykle silna osobowość.
I tu nasuwa mi się pewne bardzo ważne w słowniku lekarza, choć nie
tylko, słowo: pokora. Rozumiana jako zdolność przyznawania się do
porażki, dokształcania, niepopadania w samozachwyt. Sądzę, że nie
bez powodu akurat ta zasada wpajana jest lekarzom niemal w każdym
filmie czy serialu, gdzie mamy do czynienia właśnie z tą grupą
zawodową. I sądzę, że tej cechy zabrakło naszemu bohaterowi. Nie
mówię, że nieustępliwość jest zła, jednak przydałoby się to
zrównoważony. Dążenie po, dosłownie przecież, trupach do celu, na
oślep nie wydaje się etycznym działaniem.
Zbigniew nie przejmuje się nikim, nie liczy z nikim. Chce dokonać
pierwszego przeszczepu serca i koniec. Taki ma cel, dąży do niego.
Dlatego też otwiera klinikę w Zabrzu, nie mając tak na dobrą sprawę
nic. Poza sobą, doświadczeniem zagranicznym, kilkoma zapaleńcami
gotowymi iść za nim w ciemno i mało wyposażonym budynkiem.
Droga na szczyt? No taką się okazała. Zrewolucjonizowała myślenie,
dokonało się mnóstwo cudów. Pewnie nawet sam Religa nie sądził, że
ten interes się aż tak rozhula. I gdyby nie jego wiara w siebie tego
znaczącego miejsca na medycznej mapie Polski zapewne by nie było.
Temat przeszczepów jest trudny do dzisiaj. Więc co się dziwić
ludziom lat osiemdziesiątych... ,,Serce w Polsce to relikwia" - usłyszał
Religa, kiedy próbował kolejny raz przekonywać kolegów do
transplantacji. Kolejny raz nieskutecznie. Ludzie, którzy byli na
zagranicznych stażach, którzy widzieli, jak tam to wygląda, mieli w
sobie ogromną chęć dogonienia tych lepszych. Długo nieskutecznie,
bo każdy kraj ma jakiś kod kulturowy, przez który ciężko się przebić.
Serce to nie nerki czy wątroba. W sercu jest wszystko. Ogromnie
wzruszyła mnie rozmowa żony z lekarzem przed przeszczepem i jej
troska czy mąż nadal będzie ją kochał, czy nic się w nim nie zmieni,
czy nie zmieni się jego charakter. ,,Nie, droga pani. Wszystko jest w
mózgu. Serce to tylko pompa. Cudowna, ale pompa". W końcu się
udało. W 1985 roku za czwartym razem, po próbie rezygnacji z
projektu. Ale chyba każdy z nas ma tutaj jakąś misję do wykonania.
Mniejszą lub większą.
Religa był dobrym lekarzem, ale chciał czegoś więcej. Świetna była
jego relacja z małą pacjentką, która w końcu umarła mu na stole i za
którą stanął przed komisją etyki. Bogowie to zresztą opowieść nie
tylko o lekarzach, ale siłą rzeczy i o pacjentach. Totalnie wzruszył
mnie mężczyzna pytający Religę, czy jeśli z nim mu się nie uda to
będzie próbował dalej. Facet miał żonę, która bez niego nic, rodzinę,
ukochany klub piłkarski. I nie zostało mu nic. Młody chłopak stracił
życie, zrozpaczeni rodzice, nietracący nadziei, zgodzili się w końcu
na oddanie jego serca. Wielka sprawa. Pacjent po czwartej operacji
(trzy poprzednie zakończyły się niepowodzeniem) żył kilka lat. Dostał
dodatkowe kilka lat życia. Bo ktoś we własnej rozpaczy zdobył się na
taki gest wobec drugiego. Oficjalna propaganda mówi ,,kolejna
nieudana próba przeszczepu serca, ile Religa będzie jeszcze
próbował?". Do skutku. Bo o tym jest ten film. O krętej drodze do
sukcesu. A każda porażka nas do niego przybliża.
Obsada mnie kupiła. Tomasz Kot kolejny raz udowodnił mi, jak
wspaniałym jest aktorem. Naprawdę widziałam w nim zapalonego
lekarza, który pragnie zrewolucjonizować polską służbę zdrowia.
Piotr Głowacki jako oddany współpracownik, wierzący w to, co robi.
Mistrz. Magdalena Czerwińska grająca żonę, nieco spychaną przez
męża na margines życia - doskonała kreacja. Każdy aktor spisał się
znakomicie, nawet statyści byli ważni i potrzebni, by wiarygodnie
przedstawić sytuację. Bez wątpienia największy atut Bogów, poza
samą historią.
Bogowie to wspaniały, trzymający w napięciu film, pokazujący, że
warto walczyć i wierzyć do końca. Wbrew wszystkiemu. Zwraca
także uwagę na ważny problem - oddawanie organów. Bo mimo że
czasy się zmieniły, wątpliwości i pytania ludzi pozostały jakby te
same. Z całego serca polecam tę produkcję. :)
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz