Reżyseria: Tomasz Konecki
Scenariusz: Marcin Baczyński, Mariusz Kuczewski
Gatunek: Komedia romantyczna, Świąteczny
Produkcja: Polska
Listy do M. 3 to kolejna część dość dobrego filmu sprzed lat.
Kontynuacje, kolokwialnie mówiąc, jadą na tytule niczym M jak
miłość, z dawną produkcją mając już niewiele wspólnego. W sumie
trochę przykre jest, że my Polacy naprawdę nie potrafimy powiedzieć
basta. Zapraszam na recenzję. :)
Muszę przyznać, że mimo wszystkich wad i niedociągnięć klimatem
film bardziej przypominał część 1 niż część 2. To niewątpliwie na
plus, choć nie ukrywam, że brakowało mi dawnych bohaterów. Z
każdą odsłoną jest ich coraz mniej. Może właśnie to spowodowało, że
ewidentnie siadł klimat?
Jedyne, co niezmiennie podoba mi się w Listach to muzyka. Tym
razem wyłącznie zagraniczne utwory, ale spokojne, stonowane i po
prostu miłe dla ucha.
Jeśli chodzi o obsadę, a raczej jej brak... za mało jest powiązań z
częścią 1. Karolak, Dygant, Szyc to nawet nie jest połowa składu. W
każdej transzy dokładani są nowi, zbędni bohaterowie... Nie podoba
mi się to.
Jest jeszcze jedna niezmienna kwestia. Mianowicie, wątek bohatera
granego przez Tomka Karolaka sprawia, że nie mogę uznać Listów do
M. 3 za totalny niewypał. I przy mojej antypatii do ,,aktorstwa" tego
pana, to jest naprawdę wielka sprawa. Cieszę się, że Melchior nadal
jest Mikołajem i nadal jest... ojcem. Naprawdę dojrzał, zdecydował
się wziąć odpowiedzialność i zbudować z synem relacje. Całkiem
fajne. Tym razem wraz z Kazikiem próbują odnaleźć dziadka chłopca
- bezdomnego pijaka i złodzieja. Udaje się to, jednak żal jest tak silny,
że Mel rezygnuje. Ostatecznie, kiedy dowiaduje się o listach i
prezentach od ojca, które ukrywała przed nim matka, przełamuje się i
dochodzi do rodzinnego pojednania. Naprawdę piękny, wartościowy
wątek.
Ciekawe, co stało się z Doris i Mikołajem... W każdym razie Radio
Zet zatrudniło nową prezenterkę, w którą wciela się Magdalena
Różczka. Poziom pana Karolaka, niestety, jak w jego przypadku
wątek uratował naprawdę dobry scenariusz to tutaj była tragedia.
Głos, w którym zakochał się policjant, po czym wieczorem wbił na
chatę z ekipą i wybuchała big love. Błagam!
Dla mnie totalnie zbyteczny był wątek psa, jego opiekuna, przyszłej
opiekunki, niedoszłego opiekuna i męża, jak się okazało. Im w tym
filmie naprawdę wystarczy jedno spotkanie, żeby zakochać się na
amen i zmienić całe dotychczasowe życie (wiem, magia świąt).
Następne części pokazują, że po wielkiej miłości przychodzi wielkie
rozczarowanie. Jednak kontynuowanie związku, który nie ma żadnej
przyszłości, ani uczucia też nie jest dobre, więc może taki impuls był
po prostu potrzebny.
Wątkiem, który naprawdę mnie poruszył, jest żałoba Wojciecha.
Niestety Małgorzata nie przeżyła terapii. Jej mąż i córka zostali sami.
Możemy domyślać się, że skoro Tosia zaprasza ojca na święta, to
mieszka gdzieś daleko. Wojciech niemal cały czas żyje
wspomnieniami, zamyka się na ludzi. Traktuje innych, jak zbędne
meble. Jakieś emocje budzi w nim dopiero kradzież laptopa ze
zdjęciami ukochanej. Złodziejką jest córeczka jego pomocy domowej.
Mała bardzo martwi się o mamę, która przez pracę w korporacji
wpadła w depresję. W wolnych chwilach malowała, co też
wykorzystała dziewczynka. Zaszantażowała Wojtka i odniosła sukces.
Mama będzie miała wystawę, a mężczyzna zaczął żyć na nowo.
Nawet zaprosił obie panie na Wigilię. Historia w jakimś sensie
zatoczyła koło...
Karina i Szczepan mimo rozwodu nadal są razem. Zostali dziadkami,
mieszkają u Majki i nie potrafią się porozumieć, mają zupełnie inne
oczekiwania od życia. Przede wszystkim problem z zaakceptowaniem
siebie i swojej sytuacji. Podejrzenie choroby Kariny zmienia ich
diametralnie, pozwala wypracować jakieś kompromisy i zrozumieć,
że kochają się mimo różnic. Sądzę, że to też jest całkiem dobry wątek,
bardzo współczesny, w którym może odnaleźć się wiele par.
Jestem rozczarowana. Praktycznie nic z tamtych części nie zostało,
wszystko jest inne. Może dwa wątki naprawdę mnie poruszyły.
Pewnie, dlatego, że były powiązane z pierwszymi Listami. Szczerze
nie polecam Wam tego filmu. Z ciekawości obejrzę jeszcze część 4,
ale przeczuwam kolejną klapę.
Ocena: 3/5
Komentarze
Prześlij komentarz