Gatunek: serial historyczny
Reżyseria: Maciej Migas
Scenariusz: Joanna Wojdowicz
Produkcja: Telewizja Polska
Kraj produkcji: Polska
Liczba odcinków: 13
Główne role: Paulina Gałązka, Julia Rosnowska, Katarzyna Zawadzka
Drogi Wolności to serial historyczny przygotowany przez TVP z okazji setnej
rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Opowiada o latach I Wojny
Światowej, budowie wolnej Polski aż do zamachu majowego z perspektywy rodziny
Biernackich. Lubię takie produkcje, ponieważ pozwalają zajrzeć w dawne lata. Ten
serial poruszał ciekawą tematykę, bo do tej pory twórcy raczej wybierali II Wojnę
Światową na oś swoich opowieści. Wydaje mi się jednak, że nieco bardziej niż
nieco zmarnowano potencjał, jaki miały Drogi Wolności. Moje wszystkie żale i
pochwały poniżej. Zapraszam. :)
Ulubione postacie:
Marynia – lubię Paulinę Gałązkę i cieszę się, że mogła pokazać inną twarz niż Asia z
Pierwszej Miłości. Marynia jest chyba najbardziej ogarniętą i rozważną z sióstr
Biernackich. Gdyby nie ona ich wspólna gazeta pewnie by nie powstała, a nawet
jakby powstała to szybko by upadła. Dziewczyna ma w sobie coś, co sprawia, że chce
się śledzić jej losy. Targają nią sprzeczne uczucia i emocje, waha się, czy
wychodzić za mąż, czy ulec Karolowi, gryzie ją ta sprawa. Całą siebie poświęca
Iskrze, ale rodzina jest dla niej tak samo ważna. Zawsze stara się pomóc siostrom,
broni ich jak tylko może i mocno przeżywa stratę dziecka. Cały czas się zastanawiam
jak taka inteligentna dziewczyna, mogła nie zobaczyć, że jej mąż niemal od początku
małżeństwa ma romans… Dziwię się też, że postanowiła z nim zostać mimo to. Ale
na szczęście wszystko jeszcze przed nią. Może Marynia kiedyś zazna prawdziwej
miłości...
Emilia – najstarsza z rodu Biernackich. To taka babcia, która z jednej strony rzuca
celnymi ripostami, a z drugiej jak oka w głowie pilnuje konwenansów i zasad
,,dobrych domów”. Nawet za cenę szczęścia najbliższych. Zagorzała fanka
Piłsudskiego, która przez całą wojnę nie piła herbaty z cukrem. Obiecała ją wypić
dopiero po odzyskaniu niepodległości, ale ostatecznie poczekała do konstytucji
marcowej. Szkoda, że musieliśmy się rozstać z babcią Emilią po kilku odcinkach. Jej
rozmowy z wnuczkami i podejście do ludzi (przynajmniej niektórych) były
świetne.
Ignacy – jak miło było znów zobaczyć Adama Cywkę w większej roli. Ignacy to
postać bardzo niejednoznaczna moralnie. Już w pierwszym odcinku dowiadujemy
się, że matka załatwiła za niego pewną sprawę z przeszłości (romans i nieślubny syn),
co niestety przysporzyło wielu trosk całej rodzinie Biernackich. Takie tajemnice
rodzinne nigdy dobrze się nie kończą… Bez dwóch zdań Ignacy jest bardzo
oddany swoim bliskim. Zależy mu na tym, by córki ułożyły sobie życie, dzięki
niemu zakładają wymarzoną gazetę (o czym pewnie się nie dowiedzą), bez wahania
przyjeżdża do Krakowa zaalarmowany o złym stanie zdrowia siostry. Postać, która
czasem irytowała, podejmowała dziwne decyzje, ale też taka, z którą można się
identyfikować i jej współczuć. Np. chęć zakończenia życia z Anną i odejście od tej
decyzji z obowiązku i litości. Żałuję, że nie zobaczyliśmy Ignacego w finałowym
odcinku.
Antagoniści:
Bohaterki musiały zmierzyć się z różnymi przeciwnościami i przeciwnikami. Jednak
ciężko mówić tu o jednym konkretnym antagoniście, który kopałby pod nimi dołki
przez cały serial. Myślę, że każda postać w Drogach Wolności miała swojego
antagonistę. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…
Jeśli miałabym wskazać jakiegoś wroga, z pewnością byłby to Karol Doester.
Niby po stronie sióstr Biernackich, ale chwilami przeciwko. Tak naprawdę do
końca nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Zastanawiałam się, czy
naprawdę zależy mu na Maryni, ale kiedy dowiedzieliśmy się, że ma żonę, chyba
wszystko było jasne. Wysoce prawdopodobne wydaje się, że chciał ją tylko
wykorzystać. Z drugiej strony zawsze dbał o nią jakby bardziej niż o pozostałych
członków redakcji i nie powiedział jej o romansie Szymona. Gdyby chciał się
zemścić, zrobiłby to… Innym ciekawym aspektem jest stosunek Karola do Iskry.
Niby chce tylko zarabiać pieniądze, nie interesują go płotki, a jednak dość długo
wytrzymał w tym interesie. I kto wie, co by było, gdyby sprawy mu się nie
pokomplikowały. Szkoda, że zostawiono nas w takim momencie, gdzie wraca
amerykańska małżonka i wsadza Karola za kratki. Bohater w zasadzie wychodzi na
ofiarę... Bardzo niejednoznaczna postać i świetna kreacja Mateusza Janickiego.
W Drogach Wolności szczególnie uderzające było nieszczęście kobiet. W zasadzie
nie widzieliśmy tam żadnej szczęśliwej rodziny, szczęśliwego związku. Rozumiem,
że twórcy chcieli pokazać wyższe aspiracje Polek, ale bez przesady. Te kobiety za
wszystko obwiniają mężczyzn, traktują ich jak oprawców. Ciężko znaleźć
małżeństwo, w którym jest miłość, wierność i uczciwość. Trochę to dziwne,
biorąc pod uwagę, że właśnie takie rodziny wychowały najbardziej
propatriotyczne pokolenie, które chwyciło za broń podczas II Wojny Światowej.
Naprawdę mieliby szansę wspominać sielskie chwile dzieciństwa, gdyby
wychowywali się, tak jak Józefka, w rodzinie pokroju Lali Biernackiej i Kamila?
Dlaczego przedstawiono tylko takie dość patologiczne środowiska?
Spójrzmy na poszczególne bohaterki. Marynia, która zdusiła w sobie fascynację
Doesterem, wyszła za mąż za faceta, który od początku ją zdradzał. I nawet nie był w
stanie zachować się jak mężczyzna i żołnierz (może mam zbyt wyidealizowany obraz
wojskowych) i rozwieść się. A ile się o tym nagadał… Jeszcze bez skrępowania na
oczach żony opłakiwał zmarłą kochankę. Druga siostra, Lala zakochała się we
własnym przyrodnim bracie. Ludwik był lotnikiem, zauroczonym dziewczyną, ale
miłość, choć piękna nie miała szans na spełnienie. Jakby tego było mało, Lala
urodziła córeczkę. Jak już postanowiła układać sobie życie na nowo, trafiła na
psychopatę, któremu w głowie była zabawa i inne kobiety. Chorobliwa zazdrość i
toksyczna miłość doprowadziła go do śmierci, a Annę i Lalę do ostateczności. Sama
Anna, żona Ignacego i matka jego trzech córek też nigdy nie była szczęśliwa.
Wszystko oddała rodzinie Biernackich, poświęciła się całkowicie, a w zamian dostała
życie w wiecznym kłamstwie. Nic dziwnego, że z bezsilności zaczęła często zaglądać
do kieliszka i na jakiś czas zwariowała. Wydaje się, że mieszkanie z córką i wnuczką
pomogło jej odzyskać równowagę. Inne kobiece portrety też nie napawają
optymizmem.
Mam wrażenie, że twórcy za bardzo chcieli się wpisać w dzisiejsze feministyczne
absurdalne nurty. Stąd przedstawienie kobiet jako karierowiczek, dla których liczy
się tylko praca, a rodzina to wręcz źródło największego nieszczęścia. Zabrakło tu
zdrowego rozsądku. Na czele gazety Iskra stoją trzy siostry, które z powodzeniem ją
redagują i wydają. Ich ciotka prowadzi aptekę i jest starą panną. Zanim Alina odkryła
w sobie inne talenty, spełniała się jako nauczycielka (oczywiście samotna). Obie
wbrew pozorom nie były szczęśliwe. Ani z mężczyznami, ani bez nich.
Bojowniczką o sprawę śląską była zagorzała komunistka i feministka w jednym. Ja
nie wiem, czy komuś coś się nie pokręciło, bo ten feminizm aż śmieszył.
Jak wspominałam na początku, lubię seriale historyczne. A etap I Wojny Światowej
i pierwszych lat niepodległej Polski jest raczej omijany w twórczości masowej.
Ta produkcja powstała z okazji okrągłej rocznicy odzyskania suwerenności.
Przyznam, że trochę żałuję, że nie wiemy, jak potoczyły się losy Lali, Maryni i Aliny
po zamachu majowym. Jak wyglądało ich życie podczas i po II Wojnie Światowej?
Ostatni odcinek zdawał się przygotowywać widza na kolejny sezon, bo w
zasadzie żaden wątek nie został zamknięty. A większość otwarto. Niestety
Telewizja Publiczna nie ma w planach kontynuacji serialu, ale kto się spodziewał
powrotu Koła Fortuny? ;)
Podobały mi się również, poboczne wątki i postacie. Np. wielka miłość żydowskiej
artystki z dziennikarzem, która mogła skończyć się happy endem, ale i tu twórcy
postanowili pokazać mężczyznę jako oprawcę. Tym razem ojca jako największego
wroga własnej córki. Po jego wizycie Michał już nie zastał w domu małżonki…
Świetne było podejście służby do rodziny Biernackich, a także samej rodziny do
nich. Wspólne wigilie, prezenty, wzajemna troska. Wójcikowa traktowała Jankę
niemal tak samo, jak swojego syna Jerzyka. Sam Jerzyk był ciekawą postacią. Od
pucybuta (tzn. żołnierza) do milionera. Nie wahał się pomóc siostrom Biernackim,
kiedy najbardziej tego potrzebowały. Do tego ma świetne relacje z małą Józefką i to
jego Szymon poprosił o opiekę nad Marynią w razie jego śmierci. Chyba jeden z
niewielu facetów, za którym nie kryje się jakieś drugie dno. ;)
Na pochwałę zasługuje również muzyka, która towarzyszy nam w scenach, a także
niesamowicie zmontowana czołówka plus piosenka końcowa Piotra Cugowskiego.
Twórcy oddali też realizm i atmosferę tamtych czasów poprzez miejsca, zachowania i
kostiumy. Fajnie to wszystko wyszło, choć były niedociągnięcia.
Serial historyczny nie musi być odbiciem lustrzanym dawnych czasów. Ale
powinien mniej więcej oddawać minioną rzeczywistość. Drogom Wolności udaje się
to połowicznie. Ciężko mi uwierzyć w świat, w którym żadna kobieta nie jest tak
naprawdę szczęśliwa. Na krytykę zasługuje też fakt, że nie widzimy w serialu
narodowców, konserwatystów. Z tego, co pamiętam, to Narodowcy mieli całkiem
pokaźne grono zwolenników. A nawet na początku byli dominującą siłą polityczną,
więc jakim cudem poza jednym zdaniem o Dmowskim (Ignacy w kłótni z Emilią) nie
widzimy ludzi o takich poglądach?
Ocena: 4/5
Źródło zdjęcia: filmpolski.pl
Komentarze
Prześlij komentarz