Pan od muzyki



Reżyseria: Christophe Barratier
Scenariusz: Christophe Barratier, Philippe Lopes-Curval
Gatunek: Dramat, Muzyczny
Produkcja: Francja, Niemcy, Szwajcaria

Przyznam, że mam bardzo mieszane odczucia, jeśli chodzi o Pana od muzyki.  Z
jednej strony jest to przewidywalna opowieść, która operuje znanymi schematami, z
drugiej zaś uderza w struny włączające wrażliwość na krzywdę, piękno, muzykę i
świat, do którego chce się dążyć. Zapraszam na recenzję.:)

Chyba mam ostatnio szczęście do tego typu produkcji. Obejrzałam właśnie kolejny
z rzędu film o nauczycielu, jakiego każdy chciałby mieć choć przez chwilę. I być
może dlatego  Pan od muzyki nie wywołał u mnie wielkich emocji. Oczywiście nie
był to czas stracony, bo na pewno można wyciągnąć kilka (pewnie znanych) lekcji, a
to już coś...

Pan  od  muzyki  to  bez  wątpienia  właściwy  człowiek  na  właściwym  miejscu.
Nauczyciel  z  pasją,  który  nie  tylko  nauczy  przedmiotu,  ale  i  da  swoim
wychowankom część siebie. Zdarzają się tacy. Rzadko, ale istnieją. Główny bohater
ze swojego zawodu uczynił sposób na życie. A nie jest ono łatwe… Może w ten
sposób rekompensuje sobie samotność i traumę wojenną? Pewnie coś w tym jest.

Poprzednik pana od muzyki nie podołał, poddał się i odszedł. Młodzież nie jest łatwa
w żadnym wieku.  A już taka w specjalnym ośrodku dla dzieci z problemami i
sierot wojennych stanowi szczególne wyzwanie. Nie od dziś wiadomo, że muzyka
łagodzi obyczaje. Może to banał i żaden morał, ale przy odpowiednich dźwiękach
życie wydaje się takie inne, lepsze. Nawet mając trudny start, można zajść daleko.
Kluczem są ludzie jakich spotyka się na swojej drodze.

Ciężko nie odnieść wrażenia, że młodzieży doskwiera życie. Wielu z nich nie ma
rodziców, inni nie mogą z nimi być. Cały czas czekają. Na kogoś, na coś. Dla wielu
zapewne będzie to wieczne czekanie na nic. Inni, ci bardziej zmotywowani zajdą tam,
gdzie sobie zaplanują wbrew wszystkiemu. Na każdego jednak wpływ będzie miał to
miejsce,  w  którym  spędzili  mnóstwo  czasu.  Często  niezrozumiani  i  z  jednym
pedagogiem, godnym tego określenia.

Dużym atutem filmu jest muzyka. Ilustruje wiele scen, skłania do refleksji, daje
nadzieję. Stoi za nią człowiek. Jeden Pan od muzyki, który zmienia ludzi i powoli,
z niemałym trudem wyciąga z nich to, co najlepsze.

Jak już pisałam, we mnie ten film nie wywołał wielkiego zachwytu.  Może przez to, że oglądając go, byłam świeżo po seansie  Cudotwórczyni, gdzie historia z wielu powodów była mi po prostu bliższa (recenzja wkrótce;))Niemniej jestem pewna, że Pan od muzyki jest obrazem, który warto zobaczyć. Mimo cukierkowatości wywołuje bardzo pozytywne emocje.  Bo  opowiada  o  ludziach,  których  nie  ma  teraz  zbyt  wielu  – nauczycielach z pasją, zaangażowanych i powołaniem. I może to jest najlepszy wniosek, jaki można wyciągnąć z tego filmu…

Ocena: 4/5

Źródło zdjęcia: filmweb

Komentarze