Reżyseria: Anna Wieczur-Bluszcz
Scenariusz: Radosław Paczocha, Anna Wieczur-Bluszcz
Gatunek: Komedia obyczajowa
Produkcja: Polska
Od bardzo dawna miałam ochotę na ten film. Byłam
ciekawa, o czym w zasadzie opowiada Anna
Wieczur-Bluszcz. Czy będzie to historia o piłce, czy bardziej o
życiu? Jak poradził sobie odtwórca głównej roli, wtedy na
początku swojej zawodowej drogi, Marcin Korcz? Dlaczego ten
film tak bardzo mi się spodobał i czy na pewno każdy może być
Kazimierzem Deyną? Zapraszam na recenzję. :)
Być jak Kazimierz Deyna to po prostu fajny film. Świetnie mi się
go oglądało, kilka wniosków też można z niego wyciągnąć.
Czasem doprowadzi do uśmiechu, innym razem do wzruszenia.
Przyjemna produkcja, idealna na odstresowanie po ciężkim
dniu.
Nietypowo zacznę od przesłania, jakie niesie ten obraz.
Jestem przekonana, że ostatnie słowa wypowiedziane
przez Marcina Hycnara są idealnym odzwierciedleniem
tego, jak powinno wyglądać życie każdego z nas. ,,Być jak
Kazimierz Deyna to znaczy robić swoje, nawet gdy
gwiżdże na ciebie cały stadion". I ten film właśnie tego uczy.
Pokazuje, że ciężka praca naprawdę się opłaca. Że warto
próbować pomimo przeciwności i porażek. Że czasem warto
ponieść klęskę, by życie mogło nas pozytywnie zaskoczyć. Że
koniec jest początkiem.
Być jak Kazimierz Deyna nie jest filmem piłkarskim. Jest
obrazem trzech pokoleń jednej rodziny i ich życia na
przestrzeni lat. Tłem są wielkie wydarzenia sportowe,
polityczne i społeczne. Kazik rodzi się dokładnie w dniu, w
którym Kazimierz Deyna strzela bramkę w meczu z Portugalią,
za co gwiżdże na niego cały stadion. Stąd wzięło się jego imię.
Rodzice, a zwłaszcza ojciec liczą, iż dziecko pójdzie w ślady
swego imiennika. Niestety ku rozczarowaniu Kazik nie
przejawia talentów piłkarskich mimo wielu treningów.
Znacznie bardziej pasjonuje go literatura. Nauczycielka
polskiego odkrywa w nim talent nie tylko recytatorski, ale i
pisarski. W związku z tym Kazik idzie na filologię polską. Nieraz
chciał zrezygnować ze swojego celu, ale ostatecznie odnosi
sukces jako autor książek. Po pierwszym nieudanym egzaminie
Kazik planuje pojechać za granicę do kolegów z podwórka,
jednak w tym samym czasie poznaje Magdę. Biorą ślub, rodzi
im się córka. Dokładnie w dniu meczu Polski z Portugalią, w
którym Smolarek strzelił dwie bramki. Historia zatoczyła koło.
Podoba mi się ukazanie wydarzeń z życia bohaterów na tle
komunistycznej Polski oraz okresu transformacji i czasu
po niej. Umiejętność odnalezienia się w obu systemach ojca
Kazika oraz choćby jego trenera może budzić podziw i sprzeciw
jednocześnie. W każdym razie dość ciekawie to wszystko
zostało pokazane.
Film obrazuje również trudną sytuację młodych Polaków w
wolnym kraju. Jedni wyjeżdżają lub może uciekają za pracą
poza granice, inni jak Kazik z Magdą próbują, ale ostatecznie
zostają i odnoszą sukcesy u siebie.
W tle pozostaje także piłka nożna. Ważne wydarzenia w życiu
bohaterów splatają się z istotnymi chwilami dla polskich
zawodników. Początkowo bałam się, że tytuł filmu zapowiada
film typowo sportowy. Na szczęście tak się nie stało. Jest to
historia o ludziach, dla których piłka była dość ważnym
elementem życia.
Być Kazimierzem Deyną to znaczy być sobą, iść własną
drogą i trzymać się jej pomimo zakrętów, przeciwności i
słabej pogody. Kazik mimo wszystko w siebie uwierzył. Nie
zraziły go niezrealizowane marzenia ojca, niezdany
egzamin i kolejne nieudane rozmowy z wydawnictwami.
Ostatecznie wyszło mu to na dobre. Poznał dziewczynę, założył
rodzinę i osiągnął spełnienie.
Film dzieli się na dwa etapy. Pierwszy to dzieciństwo Kazika
w Polsce komunistycznej, drugi jego dorosłe życie w wolnej
Polsce. Obsadzenie młodego i mało doświadczonego
Marcina Korcza w głównej roli było ryzykownym
zabiegiem, ale bardzo udanym. Już od pierwszych ról ten
aktor pokazywał niesamowity talent. Tak samo dobrze
sprawdził się nieco starszy kolega po fachu Marcin Hycnar,
który był Kazikiem-narratorem. Nie wcielił się jednak w
zwykłego lektora, ale w postać, której głos wyrażał
mnóstwo emocji. To najjaśniejsze punkty tej produkcji.
Muszę przyznać, że ciekawym zabiegiem było
wprowadzenie narratora do filmu. Pozwoliło to bardziej zżyć
się z bohaterem, poznać jego myśli i opinie. Pozwoliło to wejść
do głowy Kazika. W sumie życzyłabym sobie więcej takich
filmów. :)
Być jak Kazimierz Dayna to ciekawy i bardzo przyjemny
film. Idealny na miły wieczór z herbatą i ciastkiem. ;)
Polecam.
Ocena: 5/5
Źródło zdjęcia: filmweb
Komentarze
Prześlij komentarz