Gatunek: kostiumowy,
obyczajowy
Kraj produkcji: Polska
Oryginalny język: polski
Główne role: Kinga
Preis, Jan Wieczorkowski, Weronika Humaj, Karolina Bacia
Reżyseria: Piotr
Trzaskalski
Scenariusz: Ilona
Łepkowska
Liczba odcinków: 13
Pierwszy sezon serialu Jedynki
Stulecie Winnych opowiada o historii rodziny Winnych na
przestrzeni lat 1914-1939. Rozstajemy się z nimi w pierwszych dniach
II wojny światowej. Produkcja przedstawia losy zwykłych ludzi,
którym przyszło żyć w niełatwych czasach. Znajdziemy tu
wszystko, czego szukamy w serialach: wspaniałą fabułę, wyjątkowe
postacie, akcję, dramaty, tajemnice, radości i smutki. Całą serię
pochłonęłam w trzy dni. Zapraszam na recenzję. :)
Na początek warto wspomnieć,
że serial powstał na podstawie trzytomowej powieści Ałbeny
Grabowskiej Ci, którzy walczyli. Stulecie Winnych. Jeśli
znajdę gdzieś audiobooka, na pewno przeczytam. :)
Wydaje mi się, że
wspominałam o tym już przy okazji recenzji Dróg wolności,
ale cieszę się, że tematyka I wojny światowej oraz międzywojnia
została odkurzona i dostrzeżona przez twórców. Coraz więcej
pojawia się produkcji opowiadających o tym niełatwym, ale
niezwykle interesującym kawałku polskiej historii. W planach mam
jeszcze Młodego Piłsudskiego także skomplikowane puzzle
sceny politycznej II RP jeszcze przede mną. ;) Oby więcej seriali
historycznych właśnie z tego okresu. Życzyłabym sobie, by każdy
kolejny był tak dopieszczony, jak Stulecie Winnych.
Warto zwrócić uwagę na
doskonałą obsadę tego serialu. Nie sposób wymienić tu
wszystkich, ale wspomnę o nazwiskach, które zrobiły na mnie
największe wrażenie. Chylę czoła przed Janem Wieczorkowskim,
który w Stuleciu jest tak inny niż w Czasie Honoru.
Nawet przez chwilę nie pomyślałam o porównywaniu Stacha z
Władkiem. Tak jakby grali ich zupełnie inni aktorzy. Po tym chyba
poznaje się aktora wybitnego, prawda? Kroku dotrzymuje mu tutaj
Kinga Preis, która grając nawet zwłoki, byłaby do bólu
przekonująca. Na pochwałę zasługują moje dwa odkrycia, czyli
odtwórczynie ról bliźniaczek Ani i Mani – Weronika Humaj i
Karolina Bacia. Młode, zdolne, a co najważniejsze nieograne perełki
obsady. Właśnie za tych jeszcze mało znanych należą się
produkcji ogromne brawa. Bo postawić na plastikowe celebryckie
gwiazdeczki byłoby bardzo łatwo. Pójść taką drogą, wymagało
trochę wysiłku. Ale opłacało się.
Ulubione postacie:
Ania –
bohaterka,
która powinna mieć napisane na czole Uwaga!
Spoiler!.
Seriale historyczne mają to do siebie, że oglądając je, gdzieś po
głowie kołaczą nam się takie mini spoilery, wiemy, jak mniej
więcej coś ma się zakończyć. Jednak oglądanie i wysłuchiwanie
wizji kilkulatki, czy potem już dorosłej kobiety ma w sobie coś
złowieszczego. Szczególnie znając fakty, o których Ania mówi.
Zanim przejdę do samej postaci to ogromne ukłony dla Weroniki
Humaj, którą widzę pierwszy raz na ekranie. Jej się nie da nie
lubić. Dała swojej bohaterce coś prawdziwego. Ania Winna jest
córką Kasi i Stacha, siostrą bliźniaczką Mani. Zaczytana,
skromna, inteligentna, rozsądna, dążąca do swoich celów i na
pierwszym miejscu stawiająca edukację. Ogromna
w tym zasługa pana Lilipopa, który otworzył małej Ani drzwi do
wielkiego świata, pokazał kulturę, finansował edukację w
Warszawie. Dzięki przyjaźni z nim Winna ukończyła studia
nauczycielskie. Wsparcie zapewnił jej również po samobójczej
śmierci. W jakiś sposób wzruszające było to, że w tym samym
Brwinowie, w którym wujcio
wydobył z Ani to, co najpiękniejsze, ona udzielała domowych lekcji
jego wnuczkom. Podobał mi się taki, a nie inny sposób pokazywania
tej postaci. Dziewczyna chciała zdobywać wiedzę i przekazywać ją
innym, nie bała się stawiać na swoim mimo konsekwencji (np. utrata
Pawła, ale o tym niżej). Ogromną rolę w jej życiu odegrał także
doktor Korczak, którego rewolucyjne jak na tamten czas metody
przekazywała swoim uczniom. Ostatecznie i do Ani uśmiechnął się
los w postaci literata z Krakowa – Kazimierza Tarasiewicza. Liczę,
że w drugim sezonie ta relacja będzie się rozwijać. Jakoś nie
jestem fanką duetu Ani i Pawła (psuje go Paweł :D). Chcę
jeszcze wspomnieć o tym wyjątkowym darze, którym dziewczyna
została obdarzona. Ciekawe czemu akurat ona, a nie Mania, ale chyba
chodzi po prostu o zwykłą wrażliwość, umiejętność zatrzymania
się i spojrzenia w głąb siebie. Ania taka jest.
Stanisław
– powiedzieć,
że chłop ma pecha to nic nie powiedzieć. Jego ukochana żona
zmarła przy porodzie bliźniaczek. Bratowa,
w której się zakochał z wzajemnością, odrzuciła go po kilku
spotkaniach ze
względu na konwenanse. Nie powiedziała mu nawet, że urodzi jego
dziecko. Po jej śmierci dowiedział się o tym od bratanków. Trudno
dziwić się, że nie chciał już potem szukać miłości. Kojarzyła
mu się ona wyłącznie ze stratą. Myślę,
że jakoś udało mu się te wszystkie traumatyczne wydarzenia
przepracować, bo przecież musiał zajmować się córeczkami,
rodziną, pracą. Stach to mężczyzna niezwykle honorowy i dumny,
ale dla swoich bliskich gotowy zrobić niemal wszystko. Bohater
wojenny, mimo że w wojnie czynnego udziału nie brał. Nie powiem,
że jego poświęcenie było mniejsze, czy mniej ważne niż
żołnierzy walczących na froncie. Drugi sezon szykuje się
niezwykle ciekawie w wątku Winnego. Zapewne zostanie dziadkiem, a po
stracie ojca to na nim będzie się opierać historia rodziny.
Ostatnie odcinki odkryły też pewną tajemnicę. Otóż adoptowana
córka znanego dyplomaty w rzeczywistości jest córką, którą
Władzia urodziła przed śmiercią i podrzuciła do klasztoru.
Ciekawa jestem, czy zdecyduje się powiedzieć dziewczynie prawdę…
Nie zaskoczył mnie ten wątek, bo sugerowane było to niemal od
początku, ale ciekawość rozwoju wydarzeń jest we mnie ogromna. :)
Bronia –
tak
naprawdę ostoja rodziny Winnych. Rozsądna, umiejąca podjąć
decyzję, wysłuchać i zrozumieć. Członkowie
rodziny zawsze mogą na nią liczyć. Bardzo doświadczona, ale
bardzo twarda. Nigdy nietracąca nadziei na lepsze jutro. Prawdziwa
artystka w kuchni. Mam nadzieję, że II wojna troszkę ją
oszczędzi. Już we wrześniu straciła męża… Wiem, że nadzieje
to raczej złudne, ale oby jakoś się to poukładało.
Zaledwie kilku członków
rodziny Winnych walczyło czynnie na froncie. Reszta to cisi
bohaterowie codzienności wojennej. To oni musieli się ukrywać, to
oni musieli kombinować jak przeżyć kolejny dzień. Stanisław,
Bronia czy Lilpot to tylko niektórzy z nich. Takim jak oni raczej
nie daje się medali, nie stawia się pomników, a to oni odwalali
kawał roboty w tych strasznych czasach. I nikomu nie przyszło do
głowy, że nadejdą dni jeszcze straszniejsze… Deszcz mnie
przechodzi, nawet gdy o tym piszę…
Bardzo
ważnym
tematem w Stuleciu
Winnych jest
emancypacja kobiet. Szczególnie
widać to w wątku Ani, ale nie tylko. Pierwszym sygnałem, który
pozwolił dostrzec tą tematykę, był mini spór na ryneczku w
Brwinowie o możliwość kandydowania kobiet w wyborach. Później
jedna z pań złą sytuację w kraju zrzuciła na ,,kobiety w
parlamencie”. Szczególną pozycję płci pięknej widać też po
niemal stojącej na czele rodziny Broni, czy dążącej
do spełniania edukacyjnych marzeń Ani. W kontrze do nich stała
choćby Władzia, która przez lata znosiła picie i bicie przez męża
tyrana, albo Mania marząca o mężu, dzieciach i szczęśliwej
rodzinie. Każda
z nich musi się mierzyć z problemami i przeciwnościami losu. Ania
przez chęć działania na rzecz innych traci miłość życia (mam
nadzieję, że taka prawdziwa miłość jeszcze przed nią), Władzia,
która w końcu uwolniła się od męża i zaznała szczęścia w
ramionach jego brata, rodzi dziecko i umiera, Mania zaś traci
pierwszą ciążę. Każda z nich przeżywa smutki i radości, każda
usiłuje walczyć o to, co dla niej najważniejsze i jak to w życiu
bywa, żadna nie może mieć wszystkiego.
Stulecie
Winnych pokazuje
też jak ważni dla naszej przyszłości i teraźniejszości są
ludzie, których spotykamy na naszej drodze. Opiszę
tutaj dwie siostry, które nie mają pojęcia o swoim istnieniu, a
miały bardzo podobne doświadczenie w życiu – Ania i Łucja.
Jedna spotkała fotografa, amatora kultury, który pokazał jej
wielki świat i był niemal przewodnikiem po życiu. Druga obdarzona
talentem malarskim zafascynowała pewnego polityka, dyplomatę, który
postanowił ją zaadoptować, ponieważ jego żona nie mogła mieć
dzieci. Łucja otrzymała wszystko, co tylko chciała, stała się
typową pannicą z dobrego domu, która wszystkich dookoła
traktowała z wyższością. Jestem ciekawa (ok, jestem lekko
złośliwa) jej miny, kiedy odkryje, że jest owocem romansu stolarza
i jego bratowej. ;)
Serial opowiada przede
wszystkim o tajemnicach. Tutaj pozwolę sobie powiedzieć o tych,
które wymieniłam lub wymienię później. A raczej pokuszę się o
małe wróżbiarstwo. ;) Jakie wyjście ma Ania? Powiedzieć Mani, że
kocha jej męża? Z wzajemnością? Walczyć o miłość? Paweł ma
zostawić żonę i związać się z jej siostrą? A przypadkiem nie
powinien zrobić tego wcześniej? Np. przed ślubem? Stanisław
powinien powiedzieć prawdę Łucji? Dziewczynie, która uważa go za
jakiegoś nędznego parobka? Miała normalną rodzinę, swoje życie
i teraz ma jej to zniszczyć? Tym bardziej że Łucja wyjechała z
rodzicami? Czy zawsze należy mówić prawdę? W pierwszym przypadku
nie, w drugim chyba tak. Zwłaszcza w obliczu uczucia, którym
bratanek Stacha obdarzył swoją kuzynkę. Tyle pytań...
Jednym z motywów produkcji
jest także poświęcenie. Dla Ojczyzny, dla rodziny, dla ludzi.
Kajetan Winny już na początku serii idzie do armii, by nie wzięto
do niej braci posiadających rodziny. Ginie w I wojnie światowej. Na
koniec sezonu Antoni oddaje życie za męża swojej wnuczki, gdy w
Brwinowie pojawiają się Niemcy. Ania rezygnuje z Pawła, by nie
ranić tym zakochanej w nim Mani. Fajny był ten kryzys w relacjach
sióstr ,,Ja nie umiem już kochać Mani”. Oby to się
wszystko ułożyło. W końcu najbardziej winny w tej sytuacji jest
Paweł, który nie potrafił jasno postawić kwestii swoich uczuć do
sióstr.
Krótko wspominałam już o
miłościach i przyjaźniach, ale na konkretnych przykładach. Teraz
chcę coś powiedzieć ogólnie. Podoba mi się, że tam nic nie jest
czarno białe. Relacje są dwuznaczne, ale jednocześnie pokazujące
najważniejsze wartości, jakimi powinni kierować się ludzie.
Lojalność, wdzięczność, bezinteresowność. Dobrze, że serial
uwrażliwia na takie postawy. Tak spychane na margines przez źle
rozumianą nowoczesność.
Niezwykle cieszy mnie, że
serial będzie miał drugi, a może i kolejne sezony. Mam tylko
nadzieję, że poziomem dorównają omawianej serii. Zwłaszcza, ze
teraz mają się pojawić nowe twarze. Może już ciut znane, ale
piekielnie zdolne. Np. Mateusz Janicki, Stefan Pawłowski, czy Lesław
Żurek.
Polecam
Stulecie Winnych
każdemu,
kto jest zainteresowany polską historią lub po prostu fanem seriali
kostiumowych. Produkcja
trzyma w napięciu, jest bardzo realistycznie zrobiona. Przez ekran
czuć klimat tamtych czasów, można przeżywać wszystko, jakby było
się uczestnikiem tych wydarzeń. Chyba zaryzykuję stwierdzenie, że
to jeden z najlepszych seriali ostatnich lat.
Ocena:
5/5
Komentarze
Prześlij komentarz