Serce nie sługa


Reżyseria: Filip Zylber
Scenariusz: Karolina Szymczyk-Majchrzak
Gatunek: Komedia romantyczna
Produkcja: Polska

Może  ja  mam  jakiś  dziwny  gust  albo  po  prostu
potrzebowałam  zupełnej  zmiany  klimatu  po  ostatnich
ciężkich  filmach,  ale  obraz  Filipa  Zylbera  naprawdę  mnie
pozytywnie  zaskoczył. Szczególnie  końcówka  wywołała
niespodziewane  reakcje.  Spodziewałam  się  czegoś  innego  i
może  dlatego  nie  oceniam  tego  filmu  tak  tragicznie.
Zapraszam na recenzję.

Serce nie sługa to ciekawy pomysł, choć początkowo takim
się  nie  wydawał.  Pomysł  jednak  to  nie  wszystko.  Raczej
jest kamyczkiem wywołującym dużą lawinę. 85% zależy od
obsady,  a  w  tym  wypadku...  Bądźmy  szczerzy  -  czołówka
wybitnych aktorów to nie jest. Tym razem o mojej pozytywnej
ocenie  przeważył  temat,  a  nie  forma  jego  pokazania.  Paweł
Domagała,  Roma  Gąsiorowska,  Magdalena  Różczka,  Borys
Szyc. W tym gronie jedyną wyróżniającą się osobą jest ostatni
wymieniony aktor. Reszta? Przeciętna. Raczej denerwująca.
Ogólnie  bardzo  szanuję  Pawła  Domagałę  za  jego  poglądy,
sposób  bycia  i  muzykę,  która  jest  normalna  w  najlepszym
znaczeniu tego słowa. Jednak do jego aktorstwa nie jestem w
stanie się przekonać. Wyjątkowo drażniły mnie jego wrzaski w
O  mnie  się  nie  martw,  tu  też  mnie  do  siebie  nie  przekonał.
Magdalena  Różczka  podobnie.  Przyznaję,  że  chwilami  nie
irytowała  mnie  w Tylko  miłość czy  w Lekarzach,  ale  ogólny
obraz  przysłania  mi  chyba Czas  honoru.  Nadal  boli  zmiana
Wandy. I nie mówię tylko o zamianie aktorek. Podsumowując,
obsada na pewno nie jest plusem tej produkcji.

Ile razy widzieliśmy już motyw przyjaźni zmieniającej się w
miłość? Tutaj  nic  odkrywczego  nie  było.  Dlatego  nie
nastawiałam  się  na  nic  pozytywnego.  Schemat  powielany  w
milionach  różnych  filmów. Filip  i  Daria  oczywiście  nagle
cudownie  zdają  sobie  sprawę,  że  od  dawna  łączy  ich  coś
więcej  niż  przyjaźń. Decydują  się  spróbować.  Po  wielu
perturbacjach  biorą  ślub,  ale  tutaj  historia  się  tak  naprawdę
zaczyna. Mimo  sztampowego  początku  (jakiejś  połowy filmu)
dalej jest dużo lepiej.

Daria, która jak się później okaże, wie nieco więcej, niż mówi,
decyduje się na układ ze swoim wieloletnim przyjacielem,
kobieciarzem  -  Filipem.  Mają  wziąć  ślub  i  postarać  się  o
dziecko.  Później  rozwieść  się.  Wydawałoby  się,  że  to
bardzo  precyzyjna  i  wręcz  pozbawiona  uczuć  umowa.
Dopóki  świeżo  upieczeni  małżonkowie  nie  postanowią
zostać  razem  i  wspólnie  wychowywać  potomka. Pozornie
wszystko  układa  się  szczęśliwie.  Powiedziałabym:  nudno.
Byłam pewna, że taki był zamysł twórców - piękna bajeczka o
wielkiej odkrytej po latach miłości. Na szczęście tak nie było.

Kiedy wszystko układa się szczęśliwie, Daria zaczyna rodzić. I
dopiero  w  tym  momencie  widz  dostaje  emocjonalną  bombę.
Dzięki  retrospekcjom  dowiadujemy  się,  że  kobieta  niemal
wykorzystała  swego  przyjaciela,  by  zajść  w  ciążę,  która
będzie  ogromnym  ryzykiem.  Daria  bowiem  cierpi  na
poważne  problemy  z  sercem  i  poród  może  ją  zabić.  Bez
niego  też  wiele  dobrego  ją  nie  czeka.  Tak  więc  decyzja  o
dziecku  była  nie  tyle  świadoma,  ile  egoistyczna. Mówię  tu
przede  wszystkim  o  aspekcie  związanym  z  małżeństwem  z
Filipem. Daria wie, że jej dziecko może zostać samo, z ojcem i
mimo  to  nawet  nie  próbuje  małżonka  na  to  przygotować,
zatajając przed nim swoją chorobę. Filip w jednym momencie
zostaje  ojcem  i  wdowcem. Szkoda  mi  było  tego  bohatera.
Naprawdę  kochał  Darię,  ustatkował  się  przy  niej,  pragnął
dziecka  i  normalnej  rodziny.  W  pewnym  sensie  został
wykorzystany,  potraktowany  jak  narzędzie  do  spełnienia
ostatniej  woli. Oczywiście  zgadzam  się  z  tym,  że  tam  była
miłość, ale...

Daria pozostawia swojej córce nagrania na różne okazje w jej
życiu.  Tłumaczy  się  też  Filipowi. Jest  to  jakaś  forma
pozostania z rodziną, ale nie jestem pewna czy dobra dla
dziecka.  Może  lepiej  to  by  się  sprawdziło,  gdyby
dziewczynka mamę pamiętała, a nie jej w ogóle nie znała. Z
drugiej jednak strony ma możliwość zobaczyć Darię, usłyszeć
jej  głos,  nie  czuć  aż  takiej  pustki  związanej  z  brakiem  matki.
Chyba  ciężko  to  jednoznacznie  ocenić.  Małej  może  wyjść  na
dobre lub na złe.

Serce  nie  sługa uczy,  że  warto  walczyć  i  podejmować
ryzyko.  Życie  to  loteria,  raz  jest  dobrze,  a  raz  źle.  Każda
decyzja  wymaga  jakiegoś  ryzyka  i  nigdy  nie  wiadomo
dokąd nas zaprowadzi.

Na plus wyróżniłabym piękne plenery. Od urokliwych parków po
gdyńską plażę.

Kolejnym mocnym punktem jest muzyka. Wspominałam już, że
za to lubię Pawła Domagałę. Nie zawiódł i tym razem.

Ten  film  spokojnie  można  obejrzeć  dla  niedzielnego
relaksu  przed  kolejnym  tygodniem  pełnym  obowiązków.
Nie  jest  może  wybitny,  ale  znośny.  I  z  zaskakującym
zakończeniem.

Ocena: 3,5/5

Źródło zdjęcia: filmweb

Komentarze