Los numeros



Reżyseria: Ryszard Zatorski
Scenariusz: Wojciech Nerkowski, Joanna Wolniewicz
Gatunek: Komedia kryminalna
Produkcja: Polska

Zwykło się mawiać, że Polacy nie robią dobrych komedii... Los
numeros jest tego najlepszym przykładem. Nie planowałam oglądać
tego filmu, ale przypadek sprawił, że się na niego natknęłam i
postanowiłam dać szansę. Na szczęście niczego nie oczekiwałam. Być
może, a raczej na pewno, to ja jestem jakaś dziwna, bo tych dość
wysokich ocen na filmwebie nie da się inaczej wytłumaczyć (mam na
myśli głównie dyskusje na forum). Los numeros zwyczajnie nie
przypadł mi do gustu. Poniżej szczegóły. :)

W wielkim skrócie całkiem niezły (tak by się mogło wydawać)
policjant Kuba postanawia spróbować swoich sił w grze. Ze skutkiem
pomyślnym, bo wygrywa na loterii pokaźną sumkę pieniędzy. Szybko
okazuje się, że jego los jest fałszywy. Oczywiście decyduje się
przeprowadzić śledztwo, które kończy się happy endem. Wygrywa nie
tylko pieniądze, ale i wszystko w postaci miłości. No nie porywa ta
historia jakoś. Dla mnie jedynym jasnym punktem tej dziwnej
produkcji jest Anka. I nic więcej.

Mnie Los numeros nie porwał. Ani to śmieszne, ani romantyczne. Być
może nie skupiłam się za bardzo, może nie do końca potrafiłam się
wczuć, ale naprawdę mam poczucie... Nie tyle zmarnowanego czasu,
ile po prostu zdziwienia. Jeszcze żaden film mnie tak nie rozczarował.
I wiem, że na tym blogu totalna krytyka jest rzadkością, jednak tutaj
nie mam wyjścia. Zawsze jestem szczera, szukam pozytywów. No
jeden tu znalazłam. Przyznacie, że to nie dużo... Dziwny to był film.
Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, co zawiodło. Generalnie mam
wrażenie, że prawie wszystko. ;)

Odbioru tej produkcji na pewno nie ułatwiały mi przekleństwa
wrzucane co chwilę w dialogi bohaterów. Szczerze przyznam, że
ciągle bawi mnie, że dla kogoś taki zabieg jest śmieszny. To znaczy
dzieciaki i młodzież z pewnością rozbawi, ale to chyba nie ta publika.
Może twórcom chodziło o samą sytuację bohatera, jej absurdalność,
przewrotność... Ciężko powiedzieć. Wulgaryzmy seansu nie
ułatwiały.

Przechodzę do najjaśniejszego, bo jedynego punktu Los numeros.
Lesław Żurek - wyśmienity, Tamara Arciuch - dobra, Joanna Kulig -do pewnego poziomu nas przyzwyczaiła, aczkolwiek tutaj robiła za 
tło. Prawdziwą gwiazdą tej produkcji była Justyna Schnaider, która w
tym filmie debiutowała w głównej roli. Przyznaję, że bardzo
przypadła mi do gustu. Swoją drogą z siostrą są prawie identyczne.
Spokojnie mogą być swoimi dublerkami. :D

Film najzwyczajniej w świecie mi się nie podobał. Nie znalazłam w
nim niczego szczególnego. Losy bohaterów jakoś mnie nie wciągnęły,
nie chciało się im kibicować. Aspekt kryminalny też był taki sobie.
Ja mam dziwny gust. Los numeros to film o niczym. Ni to komedia, ni
kryminał, ni obyczajówka. Takie wszystko i nic składające się na
mało strawną całość. Najbardziej zawiódł scenariusz. Z pustego to i
Salomon nie naleje. Niestety. Jeśli oglądaliście produkcję TVN,
podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami. Jeśli nie mieliście
przyjemności to... Niech tak zostanie. :D

Ocena: 2/5

Komentarze