Towarzysze broni

 



Reżyseria: Jean Renoir

Scenariusz: Jean Renoir / Charles Spaak

Gatunek: Dramat, Wojenny

Produkcja: Francja


Opowiem Wam najpierw, jak wybrałam ten film. Otóż spojrzałam na

program w telewizorze, zobaczyłam tytuł i fragment opisu, po czym

stwierdziłam: dramat i do tego o I wojnie światowej - to coś dla mnie.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy zaczęłam oglądać i Towarzysze

broni okazali się czarno białym filmem z 1937 roku... Dziś kilka

refleksji po seansie. Zapraszam. :)


Przede wszystkim nadal uważam, że filmów i seriali o I Wojnie

Światowej jest za mało, dlatego oglądam, gdy tylko na coś takiego

trafię. Myślę, że ogromny wpływ ma na to kolejna wojna, która swoją

skalą i konsekwencjami przewyższyła rozmiary ludzkiej wyobraźni.

Temat wojny z 1914 jest więc nieco pomijany, a świadomość społeczna w

tym zakresie też jest na dość niskim poziomie.


Przechodząc jednak do Towarzyszy broni, jest to film o niezwykle

antywojennym przesłaniu. Wręcz idealistyczny. Może trochę naiwny?

To, co utkwiło mi w pamięci to oczywiście krytyka konfliktów, ale

też mocne powiedzenie, że wojny, które wynikają przecież z podziału

świata granicami, są ludzkimi wymysłami. Człowiek jest człowiekiem

niezależnie od tego, gdzie się urodził. To niejako zaburzone jednostki

tworzą swego rodzaju podział, pragną władzy, nie akceptują

zastanego porządku.


Celem każdego człowieka na świecie, biedaka i arystokraty, jest w

miarę spokojne i bezpieczne życie. I nie ma tutaj znaczenia, kto w

jakim państwie się urodził. Chodzi o równość, szacunek do drugiego

człowieka i po prostu życie we wspólnocie, a nie jeden przeciwko

drugiemu. Wojny zacierają te wartości, przewartościowują sposoby

myślenia. Zwykli ludzie nie chcą walczyć, nadmiernie się angażować,

oczywiście czasem nie mają wyjścia i muszą wybrać mniejsze zło, ale

generalnie na pierwszym miejscu stawiają raczej święty spokój.


Tytułowymi towarzyszami (w Polsce nie najlepsze konotacje) są

francuscy lotnicy różnych klas społecznych. W obliczu wojny i chęci

wyrwania się z obozu muszą współpracować. Z czasem rodzi się

między nimi przyjaźń. Panowie chcą jeszcze na coś się swojej

Ojczyźnie przydać. Myślę, że fajnie tu pokazano różnice

międzyludzkie, które w pewnych skrajnych sytuacjach zwyczajnie

zanikają. Liczy się tylko przeżycie, a nie narodowość czy poglądy

religijne, polityczne itd. ,,Wszyscy ludzie będą braćmi" - jak brzmią

słowa Ody do radości. Ten film ma właśnie taki wydźwięk.


Towarzysze broni to idealistyczny obraz. Naszpikowany pięknymi i

wzniosłymi hasłami. Można powiedzieć, że trochę naiwny w swej

wymowie. Zwłaszcza jeśli spojrzy się na niego pod kątem tego, że

kręcony był w 1937 roku po I Wojnie Światowej. Jakby na to nie

patrzeć dwa lata później to wszystko obróciło się w pył. W niektórych

krajach wręcz dosłownie.


Jeden z bohaterów filmu wypowiada słowa, które teraz, w 2020 roku,

robią piorunujące wrażenie. Mianowicie, że ma nadzieję, iż to jest

ostatnia wojna. Drugi odpowiada, żeby się nie łudził. Realista. Nie da

się nazwać tego inaczej. I już może nawet nie chodzi o późniejszą II

Wojnę Światową, ale o świat, w którym przyszło nam żyć teraz. Brak

granic, coraz mniejsza rola państw narodowych, coraz to nowe

konflikty, sytuacje, z którymi musimy się borykać przez głupotę

innych ludzi. W złą stronę chyba ten świat poszedł. Bardziej niż drugi

człowiek, honor, przyjaźń, miłość, liczą się egoistyczne interesy

konkretnych jednostek. Smutne, prawda?


Przez to, co napisałam powyżej, ten film jest realistyczny. Ci ludzie

naprawdę wierzyli, że jak ta wojna się skończy, to wszystko wróci do

jako takiej normy. Przecież każdy wyciągnie wnioski z tej lekcji i

historia się nie powtórzy... Kto mógł spodziewać się wzrostu

popularności ideologii nazistowskiej czy faszystowskiej. Nikt. Mówi

się, że nic dwa razy się nie zdarza, ale z drugiej strony nie bez

powodu historia lubi się powtarzać i jest najlepszą nauczycielką życia.

Czy dlatego, że lekcji udziela tych samych, tylko w różnych czasach?


Ostatnią kwestią, jaką warto poruszyć w kontekście Towarzyszy

broni, jest pewna krytyka narodu. Nieważne, czy jesteś Francuzem,

czy Niemcem. Jesteś człowiekiem, który ma prawo żyć, gdzie chce i

jak chce. Nie wiem, czy to nie jest jakaś ukryta pochwała anarchii, ale

chyba nie taki był zamysł. Pewnie nadinterpretowuję.


Film jest okazją do zobaczenia kina przedwojennego. Czarno

biały obraz dodaje jakiejś powagi, szacunku do przeszłości. Można

dostrzec ubogość kadrów, kostiumów, środków wyrazu. Polecam

Towarzyszy broni, którzy pokazują wartość człowieczeństwa.


Ocena: 4/5


Źródło zdjęcia: Filmweb

Komentarze