Kamper

 



Reżyseria: Łukasz Grzegorzek

Scenariusz:Krzysztof Umiński, Łukasz Grzegorzek

Gatunek: Dramat, Komedia

Produkcja: Polska


W moim odczuciu film z udziałem Marty Nieradkiewicz nie jest

wybitnym dziełem. Trochę mi się dłużył. Jednak nie uważam też, by

był jakąś spektakularną klapą. Z pewnością pokazuje sytuacje wzięte

z życia, a poprzez skupienie na tak małej ilości bohaterów pozwala

wkraść się w głowę każdego z nich. Zapraszam zatem na recenzję

Kampera. :)


Maria i Kamper z pozoru tworzą normalne, w miarę udane

małżeństwo. Żyją na jakimś tam poziomie, spędzają razem czas,

realizują swoje pasje, z których uczynili zawody. Jednak gdy

zajrzymy głębiej, ten związek wcale dobry nie jest. Już od samego

początku widać, że ci ludzie wyjątkowo się nie dobrali. Mają zupełnie

inny sposób patrzenia na świat, na swoją przyszłość (np. kwestie

finansowe czy posiadanie potomstwa), niemal torpedują swoje

dokonania i pomysły. Mimo wszystko trwają razem.


I z jednej strony to dobrze. Ślub jest pewnym zobowiązaniem, oni

widać potraktowali go poważnie, a to rzadkość we współczesnym

świecie. A więc starają się jakoś ten związek ratować, iść razem. Z

tym że na pierwszy rzut oka widać, że na końcu drogi nie ma żadnego

wspólnego celu. Żyją razem, ale jednak osobno. Mają swoje światy.

Może terapia by im w czymś pomogła? Myślę, że ta para zrobiła

wiele, aby ich małżeństwo przetrwało. Chyba dlatego też tak

spokojnie wyszło im to, co było nieuniknione...


Takim gwoździem do trumny, po którym dość długo bohaterowie

starali się naprawiać relację, była zdrada Marii, a potem odwet jej

męża. Oboje zdradzili z osobami tak różnymi od współmałżonka.

Gorąca lektorka hiszpańskiego i słynny szef kuchni. Imponowali im

tym, czego sami nie potrafili sobie dać. I bardzo powoli ta

rozbieżność zaczynała do nich docierać. To był proces, przemyślana

decyzja, przed której podjęciem starali się oboje.


Kamper jest twórcą gier komputerowych. Dla żony to, co robi, jest

dziecinadą. Maria chce wypłynąć na szerokie wody, chce spróbować

swoich sił w gastronomicznym biznesie. Bez wsparcia męża, który

twardo sprowadza ją na ziemię. Przyznaję, że spodobał mi się pomysł

na grę z motywem zdrady małżeńskiej. Żadna forma terapii nie jest

zła, a jeśli pomocna - super!


Zaskoczyło mnie, że główni bohaterowie zdecydowali się na

rozstanie. Rzadko się zdarza w filmach, prawda? A jednak, po

pewnym czasie walki o związek, zrozumieli, że tu już nie ma czego

ratować. Wypaliło się, życie zweryfikowało. W jakimś sensie Kamper

kończy się happy endem. Dwoje dorosłych ludzi podejmuje decyzję i

idzie swoją drogą, do swoich celów. Bogatsi o doświadczenie.


Obraz przedstawia dosłownie kilka postaci, w tym dwie główne -młode małżeństwo. Cała akcja skupia się na nich, na ich rozterkach, planach i życiu. Oszczędna gra aktorów, całkiem niezły scenariusz, bo

taki życiowy i dość niepopularnie zakończony. To bez wątpienia zalety produkcji.


Kamper jest filmem do obejrzenia. Po prostu. Jeśli go nie widzieliście,

to wiele nie straciliście. Obejrzenie nie zaszkodzi, a może skłoni do

pewnych refleksji. Myślę, że śmiało można poświęcić ponad godzinę

na seans. Loteria. Może nie pożałujecie. :D Ja nie żałuję.


Ocena: 4/5

Komentarze