Reżyseria: Marta Karwowska, Michał Rogalski
Scenariusz: Agnieszka Krakowiak-Kondracka
Gatunek: obyczajowy
Produkcja: Akson Studio
Kraj produkcji: Polska
Liczba odcinków: 12
Główne role: Weronika Rosati, Katarzyna Zielińska, Julia
Wieniawa, Jakub Wrsołowski
Sezon drugi Zawsze warto raczej nie bardzo odbiegał od sezonu
pierwszego. Nie nudziłam się, czekałam na kolejne odcinki,
kibicowałam bohaterom. Lubię tak otwarte zakończenia, dlatego nie
miałabym nic przeciwko temu, by była to ostatnia seria. Zapraszam na
recenzję. :)
Seria druga zdecydowanie była skupiona Adzie. Jak wiecie z recenzji
poprzedniego sezonu, moją ulubioną bohaterką była Marta, dlatego
ciut mnie rozczarował tak rozbudowany wątek Michalskiej, ale
dobrze się to oglądało. Twórcy poruszyli temat handlu żywym
towarem, agencji modelek jako przykrywki do zarabiania potężnej
kasy na prostytucji, śmierci, śpiączki, terapii, ratowania rodziny.
Działo się naprawdę dużo. I wszystko jakoś się ze sobą łączyło w
finale.
Ulubione postacie:
Marta - moim numerem jeden niezmiennie jest mecenas Wardecka,
którą ponownie życie wystawiło na niezłe dramaty. Już w pierwszym
odcinku dowiadujemy się, że w wyniku stresu związanego z
potrąceniem Antosia przez Witolda, straciła dziecko. Poronienie,
zwłaszcza w tej sytuacji, było dla niej ogromnym ciosem. Praktycznie
została sama z całym dramatem, a to był tak naprawdę dopiero
początek. Rodzina Wardeckich krótko po wybudzeniu się Antosia
przeżyła inną tragedię - śmiertelny wypadek Rafała i Aśki.
Oczywiście, co było do przewidzenia, jego następstwem okazała się
walka między ojcem i córką o prawo do opieki nad chłopcem. Tu
niespodziewanie po stronie Marty stanęła jej matka. W życiu pani
mecenas pojawił się też nowy mężczyzna - terapeuta Antosia.
Cierpliwy, czytający między wierszami i wspierający - dla Marty
idealny. Liczę, że im się uda. :) Podobało mi się, że mimo tych
wszystkich dramatów bohaterka się nie poddała, szła do przodu,
pomagała innym. I zawsze mogła liczyć na Marka. :)
Ada - na tej bohaterce skupiała się akcja całej serii. Nadal jestem pod
wrażeniem, że Julia Wieniawa udźwignęła ten ciężar i dała radę.
Sądzę, że dla Ady był to sezon przełomowy. Są ludzie, którzy
potrzebują przejechać się na swoich błędach kilka razy, by wreszcie
czegoś się na nich nauczyć. Wierzę, że w tym przypadku właśnie tak
będzie. Zaczęło się bardzo pozytywnie - Ada, z pomocą Marka,
wreszcie odzyskała Dorianka. Znalazła pracę, jakoś sobie radziła.
Dopóki nie pojawił się on. Kamil. Prawie były mąż, który żałuje i
kocha. To chyba największy problem Michalskiej - kocha i ufa
bezgranicznie. Porzucenie z kosmicznymi długami w tle tego niestety
nie zmieniło. Kamil wciąż kłamie, manipuluje, wykorzystuje.
Prowadzi podwójne życie i własną grę. Na wszystkim oczywiście
cierpi Ada, która w finale w końcu widzi z kim ma do czynienia. Oby
nie za późno.
Rafał - mecenas, który wygrał niejedną bitwę w swoim życiu. Przede
wszystkim wygrał sam ze sobą. Pokonuje alkoholizm, stawia się ojcu,
walczy o wybudzenie synka, wybacza żonie zdradę i przegrywa
wojnę. Wojnę o życie. W momencie, w którym wreszcie mogło być
dobrze. Było przez chwilę. Nie sądziłam, że będzie mi aż tak szkoda
tego bohatera. Jeden z nielicznych przedstawicieli męskiego gatunku
w Zawsze warto, który bierze odpowiedzialność za swoje czyny, nie
jest egoistą i cały czas idzie do przodu, dostrzegając własne błędy.
Szkoda, że tak dramatycznie zakończono jego wątek.
Antagoniści:
Tym razem Kamil. Mecenas Wardecki ma godnego następcę. Kłamca,
manipulator, człowiek zakochany w sobie i pieniądzach,
wykorzystujący ludzi. Myślę, że w kilku chwilach był szczery. W
scenach z Dorianem. Chyba naprawdę kochał syna. Być może w jakiś
pokrętny sposób zależało mu również na Adzie. Jednak miłość do
bogactwa i władzy była silniejsza. Zapłacił za to cenę. Stracił Adę i
dziecko. Prawie zginął z rąk przyjaciółki swojej żony. Finał sezonu z
cyklu ,,zabiła go i uciekł". Co się stało z Kamilem? Nie wiadomo.
Zakończenie Zawsze warto jest otwarte tak, że bardziej już nie można.
:D
Poruszyła mnie historia Sofii. Ktoś może powiedzieć: sama sobie
winna, wiedziała, na co się pisze. To prawda. Ale czy miała powody,
by nie wierzyć Kamilowi w jego uczucia i zapewnienia o miłości?
Maksymalnie uśpił jej czujność, nie miała szans się zorientować, choć
z pewnością miała silne podejrzenia. Autentycznie było mi jej szkoda.
Kochała tego gnojka całym sercem, dała mu wszystko, a on ją
wykorzystywał. Niestety takie związki zazwyczaj mają tragiczny
finał. Liczę, że Sofia jakoś sobie z tym poradzi.
Główna intryga z modelingiem, córką Doroty, Kamilem i klientką
Marty była świetna. Trzy kobiety znowu zostały połączone tą samą
sprawą, która dwóch z nich dotyczyła bezpośrednio. Tym razem do
końca nie wiadomo, czy udało im się ostatecznie wygrać. I to jest
fajne. My widzowie cały sezon krok po kroku odkrywaliśmy kolejne
puzzle, dziewczyny dopiero w finale dostały po głowach (wiecie, o co
chodzi).
Ada, Marta i Dorota ponownie znalazły się na zakręcie. Historię
dwóch pierwszych opisywałam już wyżej. Teraz skupię się na
Dorocie. Zima postanowiła dać szansę mężowi. Łukasz zaakceptował
pracę żony, poświęcał więcej czasu dzieciom, wspierał je. Niestety
tylko pozornie. Dorota odnosi sukcesy w pracy, jest doceniana i
wyróżniana. Zostaje też wysłana na prestiżową konferencję, którą
tradycyjnie psują intrygi ukochanego. Nie wiem, jakim trzeba być
człowiekiem, żeby truć własną żonę i udawać troskliwego męża? Brak
mi słów na zachowanie tego faceta. Oby Dorota w końcu przejrzała
na oczy i zostawiła go raz na zawsze.
Punkt recenzji, który sprawił mi mnóstwo problemów. Za mało
Marka. Kim jest Marek? Jeden z moich ulubionych bohaterów tamtej
serii i ogólnie całego Zawsze warto. A ja zapomniałam jego imienia i
nie wiedziałam, o kogo w ogóle chodzi. :D Na szczęście
przypomniałam sobie i kim jest mecenas Kulesza i to dlaczego tak
bardzo brakowało mi jego postaci. Marek oczywiście cały czas się
gdzieś przewija. Pracuje z Martą, wspiera ją w trudnych chwilach,
pomaga Adzie. Rozstaje się też z partnerem, co przewidziałam i z
czego się cieszę. Najmniej styczności miał chyba z Dorotą i najmniej
jej pomógł. W każdym razie w tej serii. ;) Szkoda, że nie dostał ciut
większego wątku. Zdecydowanie moje odkrycie.
Przemiana Wardeckiego. Piekło zamarzło. Witold Wardecki pokazał
ludzkie oblicze. Wypadek wnuka, śmierć syna i synowej, przekonanie
o tym, że nie jest ojcem Rafała, które z pewnością wpłynęło na to, jak
go traktował, wyjaśnienie wątpliwości dopiero po tragedii. Co też nie
było bez znaczenia w walce o Antka. Mecenas pomógł też swojemu
najgorszemu wrogowi - Adzie i jej bratu. Oby w rodzinie Wardeckich
w końcu się jakoś ułożyło. Tyle przeszli, to powinno ich jakoś
zjednoczyć.
Wypadek Aśki i Rafała to bodaj największe zaskoczenie tej serii.
Wardeccy wspólnie walczyli o syna, porozumieli się, a Rafał
ostatecznie wybaczył żonie romans. Wydawało się, że wszystko już
się ułoży, Antoś odzyskał przytomność, a rodzice mieli go odwiedzić.
Mieli. Jest mi tak strasznie szkoda tego chłopca i tych bohaterów. No
ale musi się dziać. Ten wypadek był punktem zwrotnym w życiu kilku
kluczowych postaci.
Tak jak w sezonie pierwszym, tak i w drugim najmłodsze gwiazdy
produkcji kradną całe show. Antek i Dorian. Bardzo się cieszę, że
chłopców połączyła przyjaźń. Osobno są słodziakami, ale razem to
już w ogóle. :) Dorianek wreszcie wrócił do domu, odzyskał mamę i
całkiem niespodziewanie w jego życiu pojawił się tata. Pełna,
szczęśliwa rodzina. Do czasu. Choć sądzę, że Kamil syna kochał. U
Antka przeciwnie. Wypadek, śpiączka, strata rodziców, nowe życie z
ciocią, walka Marty z Wardeckimi o prawo do opieki. Mam nadzieję,
że terapia okaże się skuteczna i chłopie wróci do równowagi. Marta o
to zadba.
W drugim sezonie pojawiło się kilka nowych postaci. Wspomniana
wcześniej Sofia czy choćby terapeuta Adam. Ze świeżaków to właśnie
on był moim ulubionym bohaterem. Był niezwykle prawdziwy,
oddany swojej pracy i pacjentom. Może nawet przesadnie
zaangażowany. Prawdziwy psychoterapeuta. Z powołania. Przy okazji
zakochany w Marcie, co tylko dodało mu punktów. ;) Wardecka w
końcu dobrze trafiła. Ciekawe, czy polubią się z Markiem, czy raczej
nie. :D
Zawsze warto to fantastyczny serial, który z całego serca polecam. I
przyznam, że mam nadzieję na jego zakończenie. Chciałabym
zobaczyć maksymalnie jedną serię z sensownym zamknięciem
wątków. Uczucie, gdy ulubiony serial, dobry serial, staje się papką na
kilkaset odcinków, nie jest fajne. Przykład O mnie się nie martw to
pokazuje. :)
Na koniec pewna refleksja. Plan owej recenzji powstał dobrych kilka
miesięcy temu. Udało mi się ją napisać jakoś na początku listopada.
Czytając punkty planu, byłam przekonana, że zawaliłam, niewiele
pamiętam i pisanie tego tekstu będzie zwyczajnie bez sensu. Nie było.
Otworzyłam Notatnik, zaczęłam pisać i poszło. Przypomniałam sobie
wszystko, co musiało mi się przypomnieć. :D
Ocena: 5/5
Źródło zdjęcia: filmweb
Komentarze
Prześlij komentarz