Reżyseria: Jennifer Lee, Chris Buck
Scenariusz: Allison Schroeder
Gatunek: Animacja, Familijny, Musical, Przygodowy
Produkcja: USA
Kraina lodu II jest kontynuacją niemal kultowej Krainy lodu z 2013
roku. Mawia się, że sequel zawsze jest gorszy od oryginału. I chyba
coś w tym jest. Może minimalnie, ale jestem rozczarowana. Choć u
mnie pewnie wynika to z faktu, że nie musiałam czekać kilku lat na
kontynuację, nie miałam też żadnych oczekiwań. Po prostu
obejrzałam ten film. Jest inny niż część pierwsza. I to nie jest wada.
Zapraszam na recenzję. :)
Odniosłam wrażenie, że Kraina lodu II jest dużo mocniej przepełniona
magią, niż część pierwsza. Być może spowodował to nastrój pewnej
tajemniczości, puszczy, duchów, różnorakich barw. Na pewno cieszy
fakt, że Elza nauczyła się kontrolować swój stan psychiczny, a co za
tym idzie też ogromną moc, jaką jest obdarzona. O tym też jest ta
kontynuacja, o tym, dlaczego to właśnie ona otrzymała tak niezwykły
dar.
Kraina lodu już drugi raz walczy ze stereotypami. Ponownie pierwsze
skrzypce w tej lodowej orkiestrze grają Elza i Anna. Kristoff jest tłem,
chwilami nawet sam czuje się zbędny w tej układance. Siostry pragną
odkryć tajemnicę magicznej puszczy, naprawić przeszłość i ocalić
swoje królestwo. Poprzednio moją ulubioną postacią była Anna.
Teraz bliżej mi do Elzy. Ale może to taki czas w moim życiu. Podoba
mi się niezmienne przesłanie Krainy lodu. One osobno praktycznie
nie istnieją... Inaczej, działając w pojedynkę, nie są tak silne, jak
wtedy, kiedy stanowią jedność. Elza nie do końca wyciągnęła wnioski
z przeszłości. Nadal chce chronić siostrę i ze wszystkim radzić sobie
sama. Na szczęście Anna jej na to nie pozwala.
Kolejnym ważnym aspektem filmu jest rola historii w życiu
człowieka. Błędy popełnione przez dziadka sióstr - byłego króla,
uratowanie ojca przez matkę dziewczyn i wyjątkowy dar w postaci
Elzy i jej mocy, odnalezienie prawdy o śmierci rodziców i
wypełnienie przeznaczenia - pokój pomiędzy Arendelle i duchami.
Przeszłość ma ogromny wpływ na teraźniejszość, dlatego warto ją
znać, bo historia lubi się powtarzać.
Elza czuje, że coś jest nie tak. Słyszy tajemnicze głosy, nie potrafi
określić, co dokładnie się dzieje, ale powoli dochodzi do momentu, w
którym musi skonfrontować się z samą sobą. Jak już wspominałam,
ona nie do końca wyciągnęła wnioski z tego, co wydarzyło się w
przeszłości. Znowu trochę zamarzła. Tym razem w obowiązkach
królowej, w trosce o swój lud i w miłości do siostry, którą chce
chronić. Kiedy dociera do niej, że musi udać się do Ahthohallan,
wyjątkowej rzeki, która wie wszystko o przeszłości. Elza odkryje tam
rodzinne tajemnice i poświęci się, by ratować siostrę i królestwo.
,,Mężczyzna zmienną jest" - bałwan na szczęście nie. :D Olaf drugi
raz kradnie całe show. Wspiera, ryzykuje życiem, doradza i po prostu
nadal jest najlepszym przyjacielem głównych bohaterek. Bałwanek
nadal bawi i uczy, celnie ocenia rzeczywistość. I znowu prawie ginie.
Na szczęście i tym razem Elza przywraca go do żywych. Co on się
nimi ma? ;)
Książę nie jest najważniejszy. Kristoff nawet tym księciem nie jest.
Wiecznie spychany na margines, nie odgrywa żadnej znaczącej roli.
Słowem, księżniczka świetnie radzi sobie bez niego. Kraina lodu
walczy ze stereotypami, dlatego chwilami bohater wydaje się
niepotrzebny, pomijany. Dowodem tego są sceny, w których usiłował
oświadczyć się Annie. Udało się za którymś razem. Przyznam, że
nieco szkoda mi tego bohatera. Mimo wszystko musi czuć się trochę
samotny w związku z księżniczką Arendelle. Tu najważniejszą
miłością pozostaje ta siostrzana - najpiękniejsza i przezwyciężająca
wszystko - wody i lody.
W finale wypełniło się przeznaczenie nie tylko Elzy, ale i Anny.
Królowa Arendelle postanowiła odpowiedzieć na wzywające ją duchy
(ona sama jest jednym z nich) i zostać z nimi. Zostawia więc
królestwo w rękach siostry i przyszłego szwagra. Zaskoczyło mnie
takie rozwiązanie historii, ale po przemyśleniu cieszę się, że tak
poprowadzono tą opowieść.
Piosenki są nieodłącznym elementem Krainy lodu. W drugiej części
także ich nie zabrakło. Jednak żadna nie zrobiła na mnie takiego
wrażenia, jak ,,Mam tę moc". Nie jestem chyba jedyna, bo do
zbiorowej świadomości raczej też nie przebił się żaden utwór. Z
pewnością podobała mi się Elza i jej ,,Chcę uwierzyć snom", czyli
rozmowa z sobą samą oraz tajemniczym głosem, który od jakiegoś
czasu słyszy. Kolejnym utworem wartym zapamiętania jest ,,Pokaż
się" - kolejna dyskusja z bliżej nieokreślonym kimś, kto uświadamia
to, co od dawna jest dla bohaterki oczywiste. Moim faworytem zostaje
przepiękny utwór wykonywany przez Olafa ,,Kiedy będę starszy" o
mądrości, która przychodzi z wiekiem. Kołysanka ,,Gdy nie masz nic"
idealnie wprowadza nas w fabułę filmu.
Jestem przekonana, że Kraina lodu II to film dla każdego. Szczerze
mówiąc, nie wyłapałam żadnych znaczących nawiązań do pierwszej
części, dlatego nawet ci, którzy jej nie widzieli, bez problemu wejdą
w świat Elzy i Anny. To całkowicie odrębna historia, którą z
poprzednią produkcją łączą jedynie znani nam już bohaterowie.
Kraina lodu II na pewno jest inna niż Kraina lodu. Bardziej magiczna,
rozbudowana, refleksyjna, poważniejsza, a przy tym zabawna.
Polecam z całego serca. :)
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz