Reżyseria: Maciej Żak, Robert Wichrowski
Scenariusz: Dominik W. Rettinger
Gatunek: serial kryminalny
Produkcja: Telewizja Polska
Liczba odcinków: 13
Główne role: Henryk Talar, Paulina Gałązka, Mirosław
Zbrojewicz
Dawno nie oglądałam serialu kryminalnego, dlatego gdy tylko
skończył się sezon Archiwisty i dowiedziałam się, że nie będzie
kontynuacji, zapisałam go sobie na listę do obejrzenia. Muszę
przyznać, że twórcy nie zawiedli moich oczekiwań. Akcja, ludzkie
dramaty, ciekawe relacje, tajemnice i fantastyczna obsada. Czego
więcej potrzebuje serial, by być uznanym za dobry? Chyba niczego. ;)
Zapraszam na recenzję jednej z lepszych produkcji TVP.
Henryk Mikos jest policyjnym archiwistą, cywilem, którego bardzo
chcą się pozbyć przełożeni. Mężczyzna jest wrogiem nowych
technologii, a te wkraczają również na jego grunt. Z powodów
osobistych bardzo chciałby kontynuować swoją pracę i trochę
zbiegiem okoliczności udaje mu się ten wyrok odroczyć. Jaki jest
Henryk? Na pewno ogromny wpływ na jego charakter miała tragedia,
jaka spotkała go w przeszłości. Nie sądzę jednak, że zmienił się jakoś
diametralnie po tej traumie. Zapewne zawsze był introwertycznym,
żyjącym w swoim świecie samotnikiem. Taki obraz jawi się zresztą z
opowieści innych. Jest bacznym obserwatorem, celnie ocenia
rzeczywistość. Nie ufa ludziom, dopuszcza do siebie nielicznych.
Pięknie pokazano ewolucję relacji Henryka i Zuzy, ale o tym niżej.
Postać Henryka jest jedną z moich ulubionych w Archiwiście. Może
dlatego, że troszkę przypomina mnie? Może dlatego, że jest to bohater
niejednoznaczny, tajemniczy? Nigdy nie wiadomo, co naprawdę mu w
duszy gra. Do tego świetna gra aktorska i mamy przepis na sukces.
Drugą bohaterką, która chyba też nieco pretenduje do bycia główną
jest młoda policjantka - Zuzanna Wasiluk. Przychodzi do nowej pracy
z konkretnym planem, jednak zbieg okoliczności sprawia, że zapewne
rozpoczyna się przygoda jej życia. Za dnia zwykły krawężnik, a po
godzinach detektyw Archiwum X i niewyjaśnione sprawy, które cywil
ze służbistką wyjaśniają po godzinach. Zbierając za to cięgi od
przełożonych, którym wątpliwa legalność działań nie przeszkadza
przypisywać sobie ich sukcesów. Zuza niestety jest bardzo mało
rozwiniętą bohaterką. Lubi adrenalinę, jest raczej wycofana, ale w
zupełnie inny sposób niż Henryk. Ma za sobą jakieś trudne
doświadczenia z dzieciństwa. Usiłuje wyciągnąć na ludzi swojego
brata. Tutaj ubolewam, że wątek nagle urwano, bo miał potencjał. Tak
samo jak relacja Zuzy z Tomkiem, który był trzecim do pomocy w
archiwum i mógł być dla dziewczyny kimś więcej. W każdym razie
miał na to ochotę. Twórcy mieli inną wizję. Właściwie najgłębszą
relacją Zuzanny jest ta z Henrykiem. Od takiego pobłażliwego
traktowania jako dziwaka przez stopniowe przełamywanie lodów aż
po przyjaźń. Choć czasem blisko było tej więzi do niemal ojcowskiej.
Lubiłam tę bohaterkę za jej siłę, odwagę, determinację. Typ kobiety,
która nie da sobie w kaszę dmuchać, choć jest też bardzo wrażliwa i
pomocna.
Formuła Archiwisty polega na tym, że w każdym odcinku Henryk
podsuwa Zuzie jakąś tajemniczą sprawę do rozwiązania. Zawsze jest
to zobrazowane retrospekcjami, które pokazują tok myślenia
samozwańczych detektywów. Przyznaję, że to ciekawy zabieg, bo
widz sam po nitce do kłębka dochodzi do rozwiązania zagadki wraz z
Zuzą i Henrykiem. Sprawa, która mnie poruszyła najbardziej to chyba
zabójstwo dyrygenta pedofila. Chciał go zabić żołnierz - ojciec jednej
ze skrzywdzonych dziewczynek, ale nie starczyło mu odwagi. Sam
kat nie mógł sobie poradzić z własnymi demonami i na oczach
wojskowego popełnił samobójstwo. Ciekawa była też historia
prokuratora zabitego przez córkę. Wzruszyła mnie bardzo więź braci,
których matka się zabiła, a oni zrobili to samo ojcu. Jeden za drugiego
skoczyłby w ogień, dlatego sami musieli podjąć decyzję, który
poniesie karę. Warto dodać, że wydarzenia przedstawiane w serialu są
w dużej mierze oparte na faktach.
Bardzo ciekawym aspektem Archiwisty jest wątek przeszłości
Henryka. Ubolewam, że wydarzenia z życia Zuzy zostały jedynie
lekko nakreślone i niewyjaśnione do końca. W zasadzie w ogóle.
Natomiast w toku akcji dowiadujemy się sporo o Leśnym Dziadku.
Przede wszystkim poznajemy powód jego pobytu w Archiwum. Nie
chodzi tu tylko o sprawiedliwość, o ludzi, którzy na nią czekają. Choć
to równie ważne. Henryk jest idealistą. Do tego nie krępują go
różnego rodzaju procedury. Może niejako swobodnie działać. Jego
priorytetem, sprawą, która spędza mu sen z powiek, jest zniknięcie
ukochanej żony i śmierć pasierba. Bez wątpienia ma wyrzuty
sumienia, że syn wplątał się w niewłaściwe towarzystwo, że nie zdołał
ochronić rodziny. Wbrew pozorom rozwiązanie zagadki i spotkanie z
bliskimi nie przyniosło mu ulgi, a przysporzyło dodatkowych
cierpień. Szkoda mi tego bohatera. Nie chciał źle, pragnął odzyskać
to, co utracił, a wyszło tak, że z poczuciem winy będzie żył już do
końca.
Serial skupia się głównie na Henryku, Zuzie i sprawach, która jest
przedmiotem ich aktualnych rozkmin. Tę produkcję ogląda się niemal
jak film. Ze względu na małą ilość bohaterów absolutnie można
wczuć się w każdego z nich. Przyznam, że ja nie lubię wyciągania
kolejnych postaci niczym królików z kapelusza, dlatego taki zabieg
totalnie akceptuję i uważam, że nadaje świetnego klimatu.
Zazwyczaj nie lubię ciemnych kadrów, ale w Archiwiście sprawdziły
się one znakomicie. Dodawały mrocznego tajemniczego klimatu,
pokazywały zamkniętą naturę Henryka. Wiele scen było też
kręconych w nocy. Np. te finałowe. Idealnie dopełniły koncepcji
całego serialu.
Jedyną relacją, jaka rozwija się w trakcie serialu, jest stopniowe
zbliżanie Zuzanny i Henryka. Lubiłam ich przyjaźń. Przełamywali się
i poznawali już od pierwszego odcinka. Trudno nie zauważyć
początkowego podpuszczania Zuzy przez Mikosa, ale później
stworzyli wyjątkowy team, który skoczyłby za sobą w ogień.
Najpierw zawodowo, a później również prywatnie. Przełomem było
chyba porwanie Zuzy i to Henrykowe ,,Córeczko" w jej kierunku.
Całkowicie się przed nią otworzył i nie zawiódł się. Wzruszyło mnie
uratowanie życia dziewczyny poprzez zasłonięcie jej własnym ciałem.
Jakże odmienne od finału, gdzie nie można było zrobić już nic...
Finał nie odbiegał jakoś bardzo od reszty odcinków, ale chwilami
trzymał w napięciu. Spodziewałam się jednak większego WOW. W
końcu to koniec ciekawej historii, jej punkt kulminacyjny. Naprawdę
nie do końca się to udało. Henryk w końcu dopina swego celu. Celu,
który wiódł go przez lata. Odnajduje ukochaną żonę i uznanego za
zmarłego pasierba. Widzi prawdziwą twarz kobiety, którą kochał i
kocha mimo wszystko. Czy czuje ulgę, czy bardziej rozczarowanie i
złość? Sądzę, że mieszają się w nim wszystkie uczucia. Jednak czy
cena nie była zbyt wysoka? Przez niego ciężko zraniono jedną z
najbliższych mu osób. I to Henryk będzie musiał z tym żyć.
Niezależnie od tego, co stało się z Zuzą. Pod tym względem
zakończenie Archiwisty jest bardzo otwarte. Wasiluk przeżyła? Mikos
na dobre odszedł z archiwum? Co stało się z ludźmi
odpowiedzialnymi za taki stan rzeczy? To nie była przecież wyłącznie
wina Henryka... Nie wiadomo. ;) Niech każdy sobie dopowie.
Największym atutem serialu jest bez wątpienia postać głównego
bohatera. Tytułowy archiwista był pisany specjalnie dla Henryka
Talara, który słynie z negatywnych ról. Tym razem jako pozytywny
protagonista miał okazję zaprezentować inną twarz. I zrobił to
fenomenalnie. Miło było ponownie zobaczyć Rafała Mohra. Mam
ogromny sentyment do Igora Kaczmarczyka z Pierwszej miłości.
Tutaj też mimo wszystko bardziej ten dobry niż zły. Maria
Gładkowska grająca miłą panią z sąsiedztwa - sprzątaczkę Izę
pokazała, że naprawdę nie warto szufladkować aktorów. I Paulina
Gałązka jako młoda, ambitna policjantka z charakterem (czy ja już
mówiłam, że uwielbiam tą aktorkę?). Kolejnym plusem obsady, a co
za tym idzie cegiełką do sukcesu Archiwisty, są role epizodyczne,
związane z konkretnymi sprawami. Poza Izabelą Kuną nie znałam lub
nie kojarzyłam praktycznie nikogo. Młode, nieograne twarze to
świetny zabieg twórców. Bo wszyscy mieli okazję się w tych
epizodach wykazać. To nie były łatwe rólki.
Wydaje mi się, że nie ma co liczyć na drugi sezon tej produkcji.
Raczej nie jest on planowany. I szczerze mówiąc, chcę, żeby tak
zostało. Archiwista jest całkiem dobrym i trzymającym w napięciu
serialem, więc może nie warto tego psuć kolejnymi epizodami...
Wiem, jak to brzmi, ale naprawdę nie jestem zwolenniczką
wyciskania cytryny do skutku. To niszczy świetne produkcje.
Zakończenie wprawdzie daje jakąś nadzieję, ale niech każdy dopowie
sobie sam. ;)
Archiwista to naprawdę porządny i wciągający serial. Może dlatego,
że tak krótki. Niby człowiek się zżył z bohaterami, ale nie było tego
uczucia przeciągania na siłę. Początek i koniec, choć bardzo otwarty.
Lubię te krótkie produkcje - z fabułą, pozbawione wielu absurdów.
Dlatego z całego serca polecam serial, przy którym nie będziecie się
nudzić, porozkminiacie wraz z Zuzą i Henrykiem zagadki kryminalne,
popatrzycie na blaski i cienie ludzkiej psychiki i fajnie spędzicie czas.
Ja te 13 odcinków obejrzałam w 7 dni. :)
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz