Reżyseria: Rob Minkoff, Roger Allers
Scenariusz: Jonathan Roberts, Linda Woolverton
Gatunek: Animacja, Familijny
Produkcja: USA
Jestem zapewne ostatnią istotą na Ziemi, która nie widziała tego
filmu. Ale nadrobiłam zaległości i zrobiłam sobie seans z Królem
lwem. Zrozumiałam zachwyt, piękne przesłanie, wzruszające
momenty, ciekawa tematyka i cudne piosenki. Szczegóły niżej. :)
Ogólny zamysł filmu, czyli pokazanie mechanizmów ludzkiego
działania za pomocą zwierząt jest bardzo ciekawy. Może oklepany,
ale pozwalający wiele zrozumieć. To na tyle uniwersalne, że spodoba
się ludziom w każdym wieku. Wszyscy znajdą tu coś dla siebie. To,
co było fajne to imiona postaci. Charakterystyczne. Opisujące
bohaterów. Np. Skaza - trafione w punkt.
Pierwszy ważny problem, jaki twórcy poruszyli w Królu Lwie to
władza. Widzimy Lwią Krainę zarządzaną przez Króla Mufasę. Po
jego śmierci tron odziedziczy syn Simba. Ojciec przygotowuje swoje
dziecko na ten moment, udziela rad, daje wskazówki. Jest też Skaza - brat, który nie może pogodzić się z życiem w cieniu. Gotowy na
wszystko, by zdobyć władzę. Posunął się do kłamstw, manipulacji,
zdrady i zabójstwa. Słono jednak za swe czyny zapłacił. W przypadku
tego bohatera działała zasada, że cel uświęca środki. Sensem jego
życia i największym pragnieniem był tron. Przyznam, że nawet jego
było mi żal. Ale swoich błędów niestety nie zrozumiał...
Śmierć Mufasy i jej konsekwencje były jednym z największych
plusów produkcji. Zabójstwo, zwalenie winy na Simbę, zmuszenie
młodego następcy tronu do ucieczki... Skaza posunął się do
największych zbrodni i podłości. Czy to zabójstwo da się jakoś
wytłumaczyć? Usprawiedliwić? Chęć posiadania władzy jest jakąś
okolicznością? Skaza był pomijany przez rodzinę w zasadzie na
własne życzenie. On sam żył w rozżaleniu i nienawiści. Nawet nie
próbował się pojednać. Postanowił po prostu na dobre zakończyć
sprawę, realizując swój plan, układając się z wrogami.
Każdy czasem chciałby uciec, odciąć się i nie wracać. Ale przeszłość
zawsze nas gdzieś dopadnie. Ucieczka przed nią jest właściwie
uciekaniem przed samym sobą. Simbie przez jakiś czas naprawdę
nieźle się wiodło, prowadził w miarę spokojne życie. Do czasu
spotkania z przyjaciółką i późniejszych zdarzeń. Wszystko wróciło -zabójstwo ojca, wyrzuty sumienia, życie poza królestwem. Nadszedł
moment, w którym trzeba się z tym wszystkim zmierzyć. Na szczęście
Simba znalazł prawdziwych przyjaciół, którzy pomogli mu stawić
czoła demonom i wrócić na należne mu miejsce.
W każdej rodzinie są jakieś czarne owce. Takie Skazy. Zazdrość,
zawiść, zakulisowe intrygi, manipulacje. To wszystko pokazuje
ludzkie cechy, z którymi mierzymy się także współcześnie. Niestety
nie wszyscy chcą dobra drugiego, nie każdy potrafi wybaczać.
Król Lew zasługuje na pochwałę również za pokazanie śmierci i
radzenia sobie z nią. Ci, którzy odeszli nadal żyją w kolejnych
pokoleniach. Piękna była metafora gwiazd i ostatnia rozmowa ojca z
synem. Film pokazał też, że nie warto się mścić. Zemsta (w pewnym
sensie) nic dobre nie przyniosła Skazie, a Simba nawet po tę formę
nie chciał sięgnąć. ,,Nie jestem tobą". Szkoda tylko, że jego dobre
intencje prawie obróciły się przeciwko niemu. Jednak nie ma tego
złego, bo Skaza za swoje błędy na pewno zapłacił. Mimo że sam tego
nie zrozumiał.
Muzyka w tym filmie to magia. Prawdziwa magia. Idealnie
wpasowana w sceny, w nastroje bohaterów. Teksty tych piosenek
mówiły więcej niż milion pseudo wzruszających dialogów. Aż
poszukam sobie tych piosenek. Początek mnie po prostu rozwalił. Coś
niesamowitego. :)
Dubbing mnie zachwycił. Naprawdę. Z tego, co widziałam, wystąpiło
tam sporo znanych mi aktorów, a ja kompletnie ich nie rozpoznałam.
Wykonali kawał solidnej roboty. Emocje czuło się przez ekran.
Szczególnie w takich bardzo przełomowych scenach.
Szczerze mówiąc, wątpię, że ktoś Króla lwa nie widział. Jednak jeśli
są jakieś zbłąkane dusze, które jeszcze żyją w nieświadomości,
serdecznie polecam. Piękne przesłanie, świetne postacie, niesamowita
symbolika. Jestem totalnie oczarowana.
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz