Reżyseria: Piotr Śliskowski, Klara Kochańska
Scenariusz: Ilona Łepkowska
Gatunek: Kostiumowy, Obyczajowy
Produkcja: Telewizja Polska
Kraj produkcji: Polska
Sezon 3 to bez wątpienia najlepsza i najpiękniejsza seria Stulecia.
Było w niej wszystko, za co pokochałam ten serial. Dramat, łzy,
śmiech, radość i nieoczekiwane zdarzenia. Nowi bohaterowie,
powroty, wyjazdy, wesela i śmierci. Szczegóły poniżej. :)
Nadal jesteśmy w czasach komunizmu. Na pozór tego lżejszego. Na
ekranie rozgrywały się kolejne historyczne wydarzenia, które
zmieniały nie tylko nasz kraj, ale i rodzinę Winnych. To w ogóle
ogromna zaleta powieści i samego serialu. Winnym w tych latach żyje
się raz lepiej, a raz gorzej. Jasiek jako partyjniak nadal ma pokaźne
przywileje, córki Mani mają problemy ze względu na przeszłość
Pawła, a raczej Ani, którą ciągle nęka Kazimierz. Rozpoczyna się
działalność opozycyjna z aktywnym uczestnictwem Ryszarda. Sezon
kończy się kolejnym aresztowaniem. Winnych dotykają również
strajki na Wybrzeżu, czy protesty studentów. Wydaje mi się, że ta
seria jest bardziej dramatyczna, niż dwie poprzednie razem wzięte.
Nie było odcinka, na którym nie poleciałyby mi łzy, choć 13 epizod
nieco mnie rozczarował. Po takiej emocjonalnej huśtawce
spodziewałam się czegoś więcej na koniec...
Okres komunizmu, jak każdy inny czas w historii, obfitował w
tragedie i radości rodziny Winnych. Tych pierwszych było tak o 90%
więcej. Już w pierwszym odcinku przeżywaliśmy radość z
opuszczenia więzienia przez Michała, jego traumę i próbę
samobójczą, zwieńczoną pożarem domu rodzinnego. Kolejne odcinki
były równie emocjonalne, ale największe wrażenie zrobił na mnie
epizod niemal w pełni poświęcony Ewie, odkryciu prawdy, pobiciu,
stracie dziecka, traumie i gniewie. Ogromnym zaskoczeniem była
śmierć Benita. Tak bardzo niespodziewana... Wbrew nieszczęściom
bohaterów, zdarzały się też radości - miłości, śluby, chrzciny,
sukcesy, przyjaźnie.
Nowy sezon to nowe postacie. Poznajemy męża Basi i jej teściową.
Tak naprawdę w gruncie rzeczy okazali się całkiem w porządku, ale
długo trzeba było na to czekać. Jednak jest nadzieja na lepsze relacje
w rodzinie. Nową ciekawą postacią była też Lotta, niemogąca wrócić
do swojego kraju dziewczyna, szukająca miłości i akceptacji. Moje
serducho podbiła Michelle i jej przywiązanie do Polski oraz rodziny.
Totalnym niewypałem była dla mnie postać Agnieszki, ale tutaj
zwalam winę na niechęć do ,,aktorki" wcielającej się w jej rolę.
Cieszę się, że sezon obfitował w tak wiele barwnych i ciekawych
charakterów. Jednych się lubiło, innych nie. Mimo to wszystkie
odcinki oglądało się z zaciekawieniem.
Ulubione postacie:
Ewa - bez wątpienia mój numer jeden w minionym sezonie. Kobieta
walcząca o siebie, o miłość, o normalne życie po ogromnej traumie.
Los jej nie oszczędzał, ale chyba nikt się nie spodziewał, że
doświadczy ją tak mocno. Wierzę, że wróci do Polski i wychowa syna
wśród bliskich.
Ignacy - człowiek tajemnica i człowiek tragedia. Pewne rzeczy się nie
zmieniają. Ignacy nadal dźwiga coraz to nowe rodzinne sekrety i
opłakuje kolejne kochane osoby. Ostatecznie wraca do Kościoła, bo
gdzie miałby wrócić? Najbardziej tragiczna postać serialu.
Kazimierz - ostatnia seria z mendą nad mendami. Kazimierz opuszcza
więzienie i żąda spotkania z córką. Grozi Ani i całej rodzinie, ale z
ukrycia zawsze im pomaga. To postać niejednoznaczna, która
naprawdę kochała i kochaną chciała być.
Trzeci sezon Stulecia Winnych to kolejne traumy, z którymi musieli
mierzyć się bohaterowie. Na mnie największe wrażenie zrobiły
odcinki z dramatem Ewy oraz tragedia rodziny Agnieszki. Ogólnie
poziom dramatów w tej serii przekroczył wszelkie skale. Solidnym
nieszczęściem był pożar domu Winnych oraz pomniejsze tragedie
poszczególnych bohaterów. Fantastycznymi scenami były reakcje
Andzi na śmierć ukochanego syna. Byłam pewna, że się po tym nie
podniesie, ale funkcjonuje całkiem nieźle. Wydaje mi się też, że
kiedyś ludzie byli bardziej odporni nie tylko fizycznie, ale przede
wszystkim psychicznie. Niewiele było w stanie ich złamać. Jak to
powiedziała Mania do Ryśka, chcącego zaangażować się w opozycję:
Przyszłam na świat, kiedy wybuchała I Wojna Światowa, przeżyłam
II, chcę trochę spokoju. Potem spadły na nią kolejne nieszczęścia i nie
mam wątpliwości, że da sobie radę.
Miłości było wiele. Kasię romans z żonatym aktorem zaprowadził na
porodówkę i z czasem na odwyk. Nie wiem, co byłoby z Małgosią,
gdyby nie Mania i Rysiek... Basia po wielu próbach wreszcie
wytłumaczyła mężowi, na czym polega partnerstwo, dlatego tutaj
spodziewam się happy endu. Szalona, intensywna, prawdziwa i
niestety krótka miłość Ewy i Benita zakończona śmiercią mężczyzny
w Izraelu. Dojrzała relacja, wreszcie spełniona i zwieńczona ślubem
Andzi i Stacha. Nieszczęśliwe zakochanie Ignacego, co dobiło go już
totalnie. Miłość ma różne oblicza. W tym sezonie dość nieszczęśliwe.
Konsekwencje swoich czynów zawsze trzeba ponieść. No, chyba że
jesteś Anną Tarasiewicz. Wtedy możesz kłamać, manipulować,
decydować o życiu innych i żyć, jak gdyby nigdy nic, bo wszystko
zostanie wybaczone, albo ktoś się chwilę pozłości i puści w
niepamięć. No tak te ,,konsekwencje" wyglądały. Michał, który
odkrył wszystkie kłamstwa, miał prawo odejść i już nie wrócić. Po
początkowym szoku został. Jak bardzo musi kochać Anię? Ponad
wszystko. Jak ona kocha jego? Czy imię Paweł będzie wystarczającą
odpowiedzią? Kto oglądał finał, ten wie. Kazimierz mieszał, mącił i
umarł. Powiedział Ewie prawdę, którą Ania powinna wyjawić już
dawno. Czy to kara dla obojga? Nie. Bo Ewa kontaktu z matką nie
zerwała. Wprost przeciwnie. W tym wszystkim jest mi najbardziej żal
Ignacego...
Obsada jak zawsze na najwyższym poziomie. Mnie nie raziła zamiana
aktorek. Wprost przeciwnie, uważam to za naturalny zabieg. Mania i
Ania są głównymi bohaterkami, dlatego sztuczna charakteryzacja
raziłaby jeszcze bardziej. Ucieszyłam się, kiedy padła informacja, że
siostry Winne zagrają Urszula Grabowska i Magdalena Walach. Obie
są cudownymi aktorkami, choć niektóre role mocno ograniczały ich
potencjał. Nagroda za genialną kreację niezmiennie należy się
Mateuszowi Janickiemu, który ponownie jako Kazimierz dał z siebie
101%. W roli staruszki idealnie sprawdziła się Barbara Wypych. Jej
Andzia niejako zajęła miejsce Broni i Kingi Preis. Moje serce totalnie
podbiła Sonia Mietielica. Koszmar Ewy, jej ból i rozterki pokazała
cudownie. Ogólnie każdy aktor wniósł swoją cegiełkę do sukcesu
produkcji.
Muzyka w Stuleciu Winnych pozostaje jednym z największych
atutów serialu. Nie zawiodłam się. Melodie dodające głębi
wydarzeniom i emocjom bohaterów, piosenki pozwalające przenieść
się w minione czasy, stare przeboje i ta nutka nostalgii, która wybija z
ekranu. ;)
Łzy lały się strumieniami. I u bohaterów i u widzów. No przynajmniej
u mnie i u tych, z którymi rozmawiałam. ;) Nie zawsze były to łzy
wzruszenia. Dużo częściej udzielały mi się nastroje bohaterów, ich
ból i cierpienie, zagubienie. Nie brakowało też szczęśliwych chwil,
choć było ich tyle, co kot napłakał (mam dziwne poczucie humoru
:D). Ta seria dość wysoko zawiesiła poprzeczkę, dlatego strach bać
się kolejnego, ostatniego już sezonu.
3 sezon to bez wątpienia najlepsza seria Stulecia Winnych. Gra
aktorów, sama fabuła, zaskakujące zwroty akcji, niesamowity poziom
dramatyzmu i muzyka. Nie przypominam sobie serialu, na którym
wylałabym tyle łez, choć przyznaję, że z aż takim utęsknieniem na
serię 4 nie czekam. Finał mnie zwyczajnie nie porwał.
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz