Reżyseria: Radosław Jędrzejczak
Scenariusz: Radosław Jędrzejczak
Gatunek: Dokument
Produkcja: Polska
Bez wizji to kolejny świetny film dokumentalny, jaki miałam okazję
obejrzeć. Chyba zostałam fanką takich produkcji. Krótkich i
treściwych. Skupionych na problemie, nierozciągniętych. Tym razem
wchodzimy w świat ciemności. Trochę mi znany... Zapraszam na
recenzję. :)
Bez wizji to film, którego bohaterem jest Mariusz. Młody, wesoły,
otwarty chłopak, który nie widzi. I w swej ślepocie nie widzi też
większego problemu. Żyje normalnie, funkcjonuje, żartuje, ma
przyjaciół, wyjeżdża na wycieczki. Widzimy zaledwie kilkanaście
minut z kilku dni jego życia, ale możemy zarazić się jego
postrzeganiem świata. Jego zachowanie, sposób bycia pokazuje, że
nie ma barier. Na mnie to zrobiło ogromne wrażenie. Mariusz jest
chłopakiem pragnącym spokojnego, atrakcyjnego życia. Bez względu
na wszystko.
Spodobał mi się nie tylko stosunek do niepełnosprawności bohatera,
ale i jego znajomych. Traktują Mariusza jak każdego innego
człowieka, rozmawiają o wszystkim, śmieją się. Zapewne ma tu
znaczenie łącząca ich bliskość. Bo zapewniam, że jeśli znacie kogoś z
widzenia i z czapy zapytacie ,,ej stary, a czemu ty nie widzisz" to w
większości przypadków nie zaspokoicie swej ciekawości. Nie
wszyscy chcą mówić takie rzeczy obcym ludziom. Jednak Mariusz
jest dość blisko ze swoimi rozmówcami i nie ma problemu, by
opowiedzieć, co dzieje się w jego snach, czy jaki jest jego ogólny
pogląd na ślepotę. Najbardziej urzekła mnie rozmowa z małą
dziewczynką. Dzieciaki są bardzo bezpośrednie, pytają wprost i
oczekują takich samych odpowiedzi. I to jest fajne w dialogu tej
dwójki - nie ma miejsca na fałsz. Mnie np. wzruszyła scena z miską
dla psa przewodnika. Nie bójmy się pytać, ale róbmy to taktownie.
Bez wizji trwa niespełna 15 minut. To mało, jak na film, ale w
przypadku tego gatunku w sam raz na opowiedzenie historii i
pozostawienie widza z pytaniami i refleksjami do rozkminienia.
Można oczywiście twierdzić, że widzieliśmy zaledwie kilka dni z
życia Mariusza, że na pewno nie zawsze jest taki fajny, zadowolony z
życia i spełniający marzenia o jeździe na motorze. Tak, to prawda.
Mariusz, jak każdy z nas ma też gorsze dni. Ale założenie Bez wizji
wydaje się nieco inne. Ma dać nadzieję, pokazać, że można sobie
poradzić, że niepełnosprawni to też są ludzie, którym należy się i
szacunek i szczęście.
Powyższe idealnie podsumowują słowa Mariusza, stojącego nad
brzegiem morza ze swoim psem - to sami niepełnosprawni kreują
swój obraz w społeczeństwie. Jeśli działają, są aktywni, widoczni
pokazują, że są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Ludzie
przestaną bać się, kiedy dostaną szansę oswojenia się przede
wszystkim z człowiekiem. Bo chyba najważniejszym przesłaniem Bez
wizji jest postać Mariusza, który nie widzi. To on jest w centrum, nie
jego niepełnosprawność. Ona w żadnym stopniu nie określa tego,
jakim on jest człowiekiem.
Nie ukrywam, że dla mnie to jest bardzo trudny temat. I może nie
powinnam oglądać takich filmów, bo podchodzę do nich zbyt
osobiście, ale trudno. Po coś ten blog w końcu jest. Zazwyczaj jako
społeczeństwo mamy pewien schemat, którym się posługujemy. I tak
też kategoryzujemy, oceniamy innych. Coraz rzadziej patrzymy na
człowieka, widzimy łatkę, jaką sami mu przyklejamy. To bardzo
krzywdzące i warto z tym walczyć. Mariusz pokazał, że nie ma rzeczy
niemożliwych i bierzmy z niego przykład. :)
Ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz